Archiwum Polityki

Poligony bólu

"Nie musi boleć" - pod takim hasłem, przez osiem tygodni, prezentowaliśmy na łamach "Polityki" teksty, które miały wspólny cel: odmitologizować ból i nauczyć go pokonywać. Czy ten zamiar się powiódł? Mamy nadzieję, że tak. Chociaż zmiana stereotypów i złych przyzwyczajeń nie jest możliwa natychmiast, udało nam się dociec przyczyn cichej epidemii bólu. Teraz czas na podsumowanie.

Czasami same leki przeciwbólowe nie wystarczą. Trzeba je umiejętnie połączyć ze środkami przeciwlękowymi, przeciwdepresyjnymi, wspomóc psychoterapią. Niestety, w Polsce rzadko mamy do czynienia z tak wszechstronnym leczeniem. Ból nadal bywa lekceważony, a jego strona psychiczna z reguły nie jest w ogóle brana pod uwagę.

Jak wypalić mity?

Wielu sceptyków nazywa walkę z bólem luksusem. Lekarze nie mają na to czasu, szpitale - pieniędzy. Ale czy ktoś w Polsce policzył, ile kosztuje sam ból? Pionierskie w tym zakresie prace pochodzą ze Stanów Zjednoczonych. Efektywne postępowanie przeciwbólowe stwarza możliwości skrócenia pobytu chorych w szpitalach i zmniejszenia ogólnych kosztów leczenia. Jest to w konsekwencji tańsze od środków przeciwbólowych.

Oto przykład z Memorial Medical Center w Kalifornii, gdzie wdrożenie standardów postępowania przeciwbólowego na oddziałach ortopedycznych u pacjentów, którym wszczepiano sztuczne stawy biodrowe, skróciło ich hospitalizację średnio o cztery dni. I co to dało? Gdyby zasady leczenia przeciwbólowego zastosowano tylko u 20 proc. z 270 tys. chorych przechodzących takie operacje, potencjalne oszczędności wyniosłyby 81 milionów dolarów rocznie. A jest to przecież tylko jeden rodzaj zabiegu chirurgicznego, w jednej tylko dyscyplinie medycznej!

Na szacunki Amerykanów powołano się niedawno w Katowicach, podczas konferencji zorganizowanej z okazji dwudziestolecia Wojewódzkiej Poradni Przeciwbólowej. W ostatnim czasie podobnych sympozjów poświęconych bólowi odbyło się w Polsce sporo. To cieszy. Ale z drugiej strony martwi, że w konferencjach tego typu uczestniczą zwykle ci, którzy leczenia przeciwbólowego się nie boją, potrafią właściwie je prowadzić, doceniają jego potrzebę. Jest to wciąż garstka entuzjastów.

Polityka 33.1998 (2154) z dnia 15.08.1998; Społeczeństwo; s. 62
Reklama