Ostatnie wydarzenia zrodziły wątpliwość, czy system informowania prezydenta RP o zagrożeniach dla bezpieczeństwa państwa działa wystarczająco sprawnie. Niektórzy krytycy wątpią, czy gdyby w tych dniach w kraju wylądowali kosmici, pan prezydent w ogóle by się o tym dowiedział. Sytuacja ta mogłaby wyglądać mniej więcej tak:
– Panie premierze, mamy informację, że na poligonie w Drawsku wylądowali kosmici – szef MON nie jest w stanie ukryć podniecenia.
– Przedstawili jakieś żądania? – w głosie premiera słychać miłość połączoną z gotowością do rozpoczęcia twardych negocjacji.
– Nie. Pragną zapewnić, że celem ich podboju nie jest Ziemia, a zwłaszcza Polska, o której słyszeli wiele dobrego. Proszą tylko o pomoc w kontakcie z prezydentem.
– Dajcie im telefon do BBN.
– Nalegają, aby pan telefonicznie uprzedził prezydenta o ich lądowaniu.
– Ci kosmici muszą zrozumieć, że moje kontakty z prezydentem to jeden z najpoważniejszych nierozwiązanych problemów kraju. Niezapowiedziany telefon do prezydenta mógłby wywołać lawinę nieporozumień i kryzys polityczny.
Godzinę później dowódca kosmitów wykręca numer BBN. – „Tu BBN, jeśli masz jakieś informacje o zagrożeniu dla bezpieczeństwa kraju, wybierz jeden. Jeśli chcesz porozmawiać o bezpieczeństwie kraju, wybierz dwa. Jeśli zamierzasz przeprowadzić atak terrorystyczny, wybierz trzy. Jeśli pragniesz zadeklarować poparcie dla polityki prezydenta, wybierz cztery, pięć, sześć, siedem, osiem lub dziewięć. Jeśli dzwonisz w innej ważnej sprawie, czekaj na zgłoszenie dyżurnego”.