W ramach spóźnionego bilansu otwarcia gabinet Donalda Tuska kończy właśnie szacowanie strat, jakie wywołały w kraju rządy PiS. W niektórych resortach skala zniszczeń jest poważna – w Ministerstwie Sprawiedliwości zmasakrowano np. dwa laptopy, jakieś dokumenty i kilka kart SIM do telefonów ministra Ziobry. Wciąż nie wiadomo, co udało się poprzedniej władzy zniszczyć w innych resortach, zwłaszcza siłowych.
Media spekulują, że wariant siłowy wobec wybranych elementów mienia zastosowano, aby cenny sprzęt ten nie wpadł w ręce wroga, który mógłby go użyć przeciwko PiS. Ale Zbigniew Ziobro twierdzi, że uszkodzenia powstały przypadkiem podczas prób usunięcia danych. Ponieważ niektórzy pracownicy ministerstwa nie wiedzieli, w jaki sposób dane usuwać, usuwali je razem ze sprzętem, który je zawierał.
Zdaniem obecnej władzy, tego rodzaju praktyki dowodzą skrajnej niekompetencji i nieudolności rządu premiera Kaczyńskiego. – Ten typ działania na siłę cechuje umysłowości prymitywne i stanowi duże zagrożenie dla budżetu państwa – uważa jeden z ministrów obecnej ekipy.
Jak przyznaje, w budynku jego ministerstwa leżą wyważone drzwi do kilku gabinetów, ponieważ urzędujący w tych gabinetach wiceministrowie z PiS prawdopodobnie nie byli w stanie otworzyć ich kluczem. W ministerialnych toaletach znaleziono rozmontowane nowoczesne (trudne w obsłudze) spłuczki, a z powodu nieumiejętności otworzenia szuflad zniszczono wiele biurek razem z zawartością. W jednym z resortów ktoś z kierownictwa, chcąc rozbić nie dający się otworzyć sejf, kazał rozwalić ścianę, w którą był on wbudowany.
Niewątpliwie dobrze się stało, że ekipa PiS przegrała wybory, zanim zdążyła wszystko zniszczyć.