Archiwum Polityki

Za krótka ręka

Prezydent Clinton wezwał do obniżenia stóp procentowych. Co pan by zrobił na jego miejscu?

To samo.

A jak by pan zareagował, gdyby pan był szefem banku centralnego?

Zrobiłbym to, o co prosi prezydent. Nie dlatego, że prosi, ale uważam, że ostrożna ekspansja byłaby najlepszym lekarstwem.

Gdyby z kolei był pan szefem Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który zawsze zaleca surową dyscyplinę finansową...?

Biurokraci z MFW mają jedno lekarstwo na różne choroby. Ta terapia mogła wystarczać w pojedynczych krajach, ale kiedy stoimy wobec groźby światowej recesji, okazuje się nieskuteczna.

Przecież i pan był zawsze zwolennikiem surowej dyscypliny. Przynajmniej tak pana zapamiętaliśmy z okresu początku naszych reform, kiedy doradzał pan rządowi polskiemu.

Gdyby czas się cofnął, doradzałbym to samo. Dzięki surowej dyscyplinie, po okresie zrozumiałego cofnięcia, gospodarki krajów Europy Środkowo-Wschodniej włączyły się w obieg międzynarodowy i zaczęły się rozwijać. Ani Polska, ani Estonia, ani Słowenia, ani Boliwia źle na moich radach nie wyszły.

A Rosja?

Rosjanie wierzą, że ich kraj jest specyficzny, inny. Do czego ta specyfika doprowadziła, wy w Polsce widzicie lepiej niż ja.

Ale pan zarzuca właśnie MFW, że nie uwzględnia różnic pomiędzy poszczególnymi krajami, tylko wszystkie traktuje jednakowo.

Zarzucam przede wszystkim nieskuteczność. Niewidzialna ręka rynku okazuje się za krótka, żeby rozwiązać kryzys w skali międzynarodowej. MFW zaleca każdemu krajowi obronę za wszelką cenę sztywnego kursu swojej waluty. Ma to rzekomo budzić zaufanie inwestorów do determinacji rządu. Tymczasem kiedy inwestorzy widzą piramidalne stopy procentowe, które mają zatrzymać odpływ kapitałów, tym bardziej uciekają.

Polityka 41.1998 (2162) z dnia 10.10.1998; Gospodarka; s. 66
Reklama