Archiwum Polityki

Krzyżowa droga procesowa

Nie jest prawdą, że konflikt wokół krzyży oświęcimskich można rozwiązać tylko na drodze długotrwałego procesu cywilnego wytoczonego najemcy żwirowiska. Naruszone zostały tu bowiem także przepisy prawa karnego oraz co najmniej dwa kanony kodeksu kanonicznego.

List sześciu wybitnych przedstawicieli świata kultury do premiera (m.in. Czesława Miłosza, Jerzego Turowicza, Wisławy Szymborskiej), o położenie kresu wielomiesięcznej prowokacji na żwirowisku w Oświęcimiu, zawiera nieprzyjemne dla adresata stwierdzenia. Władza - pisze się tu - nie może skrywać się za "zbędnymi procedurami", a "za porządek w państwie odpowiedzialny jest rząd". Jak na razie, rząd jednak się nie przejął. Władze skierowały spór o ustawienie krzyży na obozowym żwirowisku na drogę procesu cywilnego i spokojnie zapewniają, że niczego więcej w tej sprawie nie ma do zrobienia, ponieważ wszystko odtąd w rękach niezawisłego sądu.

Jednakże statystyka dowodzi, że w tym okręgu sądowym (Bielsko-Biała) przeciętne postępowanie (w dwóch instancjach) trwało w 1997 r. 14 miesięcy, a ten proces, daleki od wszelkiej przeciętności statystycznej, z pewnością potrwa co najmniej dwa razy dłużej. Dla pokrzepienia zapewnia się, że sąd ustanowi tymczasowego zarządcę gruntu i on w drodze odręcznych zarządzeń zrobi raz dwa porządek jeszcze przed wyrokiem, ustalającym, że dzierżawa między Skarbem Państwa a użytkownikiem już nie istnieje.

Kto przejrzy kodeks postępowania cywilnego, ten wie, że zarządca w niczym nie uprzedza decyzji sądu, ale co najwyżej przeciwstawić się może dalszym poczynaniom, zmierzającym do blokady sądowych rozstrzygnięć. W tym przypadku może więc nie dopuścić do instalacji kolejnych krzyży, ale już nie do usunięcia obecnych. Tak więc szybkie uregulowanie konfliktu oświęcimskiego dotychczasowymi metodami jest mitem, a państwo zachowuje dotychczasową bierność.

Czy doprawdy prawo biernie przyglądać się musi oczywistym nadużyciom, wręcz profanacji krzyża? Wiceprzewodniczący Episkopatu i metropolita gnieźnieński abp Henryk Muszyński w głośnym oświadczeniu z 9 sierpnia br.

Polityka 42.1998 (2163) z dnia 17.10.1998; Społeczeństwo; s. 86
Reklama