Archiwum Polityki

Papieros pokoju

Po wojnie przyszło zawieszenie broni: czołowe koncerny tytoniowe zgodziły się zapłacić 206 mld dolarów władzom 46 stanów w zamian za odstąpienie od pozwów sądowych o zwrot kosztów leczenia palaczy papierosów. Chociaż kwota ta przekracza, na przykład, dochód narodowy Polski, ugody nie uważa się za porażkę przemysłu tytoniowego.

W amerykańskich mediach i przemówieniach polityków koncerny Philip Morris, RJR Reynolds Tobacco, Brown&Williamson i inni producenci papierosów traktowani są niewiele lepiej od Saddama Husajna. Długoletnia kampania przeciw nowemu imperium zła przyniosła efekty - pali obecnie dwa razy mniej Amerykanów niż przed 30 laty. Wciąż jednak na raka płuc i inne choroby nikotynowe umiera rocznie 400 tys. ludzi, a liczba palaczy wśród młodzieży ostatnio nawet wzrasta. Palacze nie mają w USA lekko - coraz bezwzględniej usuwa się ich z miejsc publicznych. Poprawny politycznie Hollywood przestał pokazywać swoich amantów z petem w kąciku ust. Na jednym ze znaczków pocztowych wyretuszowano papieros na portrecie gwiazdy jazzu.

Hasła walki z paleniem są w Ameryce tak popularne, że działacze antynikotynowi nie mają żadnych kłopotów ze znalezieniem sojuszników w Waszyngtonie. W 1994 r. politycy wezwali na dywanik bossów siedmiu największych koncernów papierosowych. Na transmitowanych przez telewizję przesłuchaniach przed komisją Kongresu zadano im pytanie, czy nikotyna, ich zdaniem, wywołuje nałóg. Zeznający pod przysięgą prezesi, wszyscy po kolei, odpowiedzieli: nie. Potem mieli tego głęboko żałować. Z rozmaitych dokumentów bowiem wynika, że od początku lat 50. producenci dobrze zdają sobie sprawę ze wszelkich zagrożeń wynikających z palenia tytoniu. Tak przynajmniej twierdzi Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).

Przez długi czas indywidualne pozwy do sądów nie przynosiły oczekiwanych rezultatów, bo skarżący nie byli w stanie udowodnić - w konkretnych przypadkach - związku raka płuc z paleniem. Rodziny palaczy skrzyknęły się jednak, dogadały z prawnikami i zaczęły wnosić pozwy zbiorowe. Do ofiar chorób dołączyli prokuratorzy generalni stanów, domagając się zwrotu kosztów leczenia biedniejszych palaczy obciążających publiczne fundusze ubezpieczeniowe.

Polityka 1.1999 (2174) z dnia 02.01.1999; Świat; s. 38
Reklama