Puńsk pod litewskim znakiem: litewski zespół teatralny, litewska grupa taneczna, litewski chór kościelny, redagowana jest litewska gazeta "Ausra", dzieci uczą się w szkole podstawowej i liceum z litewskim językiem wykładowym, a w szkole muzycznej przyswajają podstawy gry na litewskim instrumencie narodowym o nazwie birbinia.
Na ulicach słychać litewską mowę, a litewskie napisy informują, że przedszkole samorządowe to savivaldybes vaiku darżenis, sklep spożywczy to maisto prekes, a dom kultury tak naprawdę nazywa się Lietuvu Kultures Namai. I wszędzie grzecznościowe kviečiame - zapraszamy.
W gminie mieszka 4700 obywateli polskich, ale w większości (80 proc.) narodowości litewskiej. W samym Puńsku na 1 tys. mieszkańców, 800 to Litwini. Na czele społeczności stoją najaktywniejsi - litewscy działacze.
- Jesteśmy wyspą otoczoną polskim oceanem - uważa działacz Klemens Jurkun. Wylicza: - W pobliskich Szypliszkach nie ma już Litwinów, podobnie w Sejnach. Grozi nam wynarodowienie.
Przodkowie Jurkuna nazywali się Jurkunasowie. Rodowe nazwisko wójta Witolda Liszkowskiego też miało inne brzmienie. O zagrożeniu polonizacją wspomina miejscowy lekarz, chociaż nazywa się swojsko: Józef Krakowski. Czy dlatego działacze mniejszości litewskiej stanowiącej w Puńsku większość z taką determinacją opierają się pomysłowi utworzenia strażnicy?
Działka za ciągnik
Decyzja już zapadła. Strażnica zajmie część pomieszczeń miejscowego ośrodka zdrowia. - Nigdy się z tym nie pogodzimy - twierdzi Klemens Jurkun, który przed laty stał na czele Komitetu Budowy Ośrodka Zdrowia (placówkę oddano w 1987 r.), a teraz przewodzi Komitetowi Protestacyjnemu. - Ośrodek wybudowano na działce zakupionej przez ludność Puńska.
Działkę gmina kupiła w 1984 r.