Archiwum Polityki

Prowokatorzy i kuglarze

Rockman-kabarecista Skiba wypiął gołą pupę stojąc na scenie katowickiego Spodka chcąc w ten sposób wyrazić swój sosunek do rzeczywistości, przy okazji obraził premiera. Gołymi pośladkami zbulwersował tarnowskich radnych aktor grający Papkina, tak że myślą oni o zamknięciu teatru.

Te skandale oburzają lub śmieszą, warto jednak uświadomić sobie, że nie każdy skandal w wykonaniu artysty zasługuje na miano prowokacji. Prowokacyjność działania artystycznego zawsze zależy od kontekstu. W latach 60., kiedy polscy artyści odkrywali smak nowej awangardy, za prowokację uchodzić mógł każdy happening. Jeden z pierwszych, jakie w Polsce urządzono, polegał na współdziałaniu akrobaty z golasem. Akrobata spacerował na wysoko zawieszonej linie, zwracając w ten sposób uwagę ciekawskiej gawiedzi, a w tym samym czasie przez tłum przedzierał się kompletnie nagi osobnik. Nagość sama w sobie wydawała się wówczas prowokacyjna, gdyż czuwający nad moralnością ludu pracującego miast i wsi ideologowie od kultury pilnowali, by nikt nie ulegał przywleczonej z Zachodu rozwiązłości. Dlatego prowokacją stał się nawet pierwszy w Polsce striptiz, który za wczesnego Gomułki zaaranżowano w warszawskim klubie studenckim Stodoła. Przez łamy prasy przelały się słowa oburzenia i nie zabrakło pryncypialnych pouczeń o tym, co "jest nam obce" i czym ma być kultura socjalistyczna.

Oto dlaczego Jerzy Bereś uprawiający jako pierwszy rodzimą wersję body-artu uchodził w oczach wielu bardziej za prowokatora i demoralizatora niż za artystę. Nawiasem mówiąc, wszystko, co w jakikolwiek sposób ekscentryczne, nie przystające do ponurego tła, wydawało się prowokacyjne. Na początku lat 70. głos protestu z ust samego prymasa Stefana Wyszyńskiego rozległ się w sprawie spektaklu Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego "Apocalypsis cum figuris". Poszło o pewne nawiązania do kościelnej liturgii tudzież o scenę, w której aktor kopuluje z bochenkiem chleba. Przy okazji Antoni Słonimski stwierdził na łamach "Tygodnika Powszechnego", że "Grotowski pokazuje wymyślne plugastwa". Potem podobne oskarżenia padały pod adresem Tadeusza Różewicza, gdy wystawiono jego spektakl "Białe małżeństwo".

Polityka 11.1999 (2184) z dnia 13.03.1999; Kultura; s. 49
Reklama