Archiwum Polityki

Emerytom na rękę

Po sześciu latach od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i dwóch od przyjęcia przez Sejm ustawy w sprawie sposobu wynagrodzenia emerytom, rencistom i pracownikom sfery budżetowej strat z tytułu niezwaloryzowania w latach 1991-1992 ich świadczeń po raz pierwszy widać pieniądze. Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Skarbu wspólnie przedstawiły nowy projekt wypłat należności, tym razem w gotówce. Poprzednio długo przed takim rozwiązaniem się wzbraniały.

Żeby słowo stało się ciałem, potrzebne są jeszcze formalne decyzje KERM, rządu i nowelizacja ustawy. Optymiści powiadają, że jak dobrze pójdzie, to najstarsi, uprawnieni obywatele dostaną pieniądze jeszcze w tym roku. W praktyce będzie to przypuszczalnie styczeń 2000. Ale i tego terminu nie można być pewnym.

Wszystkie dotychczasowe rządy podchodziły do całej sprawy jak pies do jeża. Paraliżowała skala zobowiązań szacowanych początkowo na 5, a pod koniec 1998 r. już na 20 mld złotych. Jednorazowa wypłata takiej sumy oczywiście w ogóle nie wchodziła w rachubę. Oznaczałoby to destabilizację finansów państwa i niekontrolowany wzrost inflacji. Żeby tego uniknąć, poprzedni rząd i parlament zaproponowały dość karkołomny regulamin wydawania świadectw rekompensacyjnych, za które można by było kupować nieruchomości i ziemię od Skarbu Państwa, akcje prywatyzowanych (z odrębnej listy) przedsiębiorstw lub próbować poprzez giełdę je sprzedać. Wizja 4,5 mln nowych klientów, w tym półtora miliona emerytów, którzy z musu trafiliby do kilkudziesięciu biur maklerskich, wydawała się jednak dość katastroficzna. Przedstawiciele Ministerstwa Skarbu Państwa na kolejnych posiedzeniach komisji sejmowych poświęconych tej sprawie stanowczo stwierdzali, że obecna wersja ustawy, już chociażby z organizacyjnych względów, jest chybiona. Powstała więc kwestia, jak ją zmienić.

Ostatecznie, dość nieoczekiwanie, oba ministerstwa wybrały wariant wypłaty pieniędzy w zamian za dwa lata temu przyznane i ciągle nie rozdzielone świadectwa rekompensacyjne. I prawie wszyscy odetchnęli z ulgą. Pomysł ze świadectwami był kłopotliwy nie tylko dla poszkodowanych (90 proc. deklarowało, że chce natychmiast zamienić je na gotówkę), ale także dla Skarbu Państwa. Gdy pojawił się więc cień szansy, że można z niego zrezygnować, skwapliwie to wykorzystano.

Polityka 15.1999 (2188) z dnia 10.04.1999; Kraj; s. 32
Reklama