Archiwum Polityki

Cyrk Trumanilo

Na premierze nowego filmu Kusturicy kilku polskich kontestatorów nosiło przypięte do piersi znaczki z napisem "target" i tą drogą dawało nam do zrozumienia, że są sercem po stronie Serbów, a nie NATO. Młodzi ludzie byli w wyraźnej mniejszości, a kiedy autor mówiąc przez mikrofon wspomniał coś o amerykańskim imperializmie, przez salę przeszedł szmerek ubawienia, tak jak gdyby te słowa padły z ust prześmiewcy (wyobraźmy sobie, że to mówi Marek Piwowski czy Janusz Głowacki). Kpiny z oficjalnego antyamerykanizmu były częścią programu kontestującej satyry i tym między innymi różniliśmy się od zachodu Europy, gdzie przez ostatnie kilkadziesiąt lat (mniej więcej od wojny w Wietnamie) antyamerykanizm był powszechnie przyjętą postawą wszystkich, którzy uważali się za postępowych oraz tych, którzy wzorem de Gaulle´a akcentowali własną odrębność wobec Wielkiego Brata. Dzięki tej zbieżności front był dość szeroki, od narodowca do postępowca wszyscy nie lubili Ameryki.

Nielubienie szło w parze z przyjmowaniem z Ameryki rozlicznych elementów amerykańskiego stylu życia. Czarniawe oranżadki z wyciągiem orzeszków cola (że nie wymienię ich z nazwy w obawie o kryptoreklamę) wypijała antyamerykańska młodzież zagryzając je kotletem mielonym noszącym nazwę hanzeatyckiego portu. Kontestacja przeciw Ameryce we wczesnej epoce pershingów była w wyrazie (czy w formie?) oparta na amerykańskich wzorach, co nam przybyszom z Europy Środkowej wydawało się często groteskowe. Slogany przeciwko amerykańskiej supremacji smarowano zwykle po angielsku i na tym tle ze wzruszeniem można wspominać narodowe w formie (a jakże radzieckie w treści) hasła z czasów pochodów pierwszomajowych, w których występował cyrk Trumanilo z wujem Samem, który palił cygaro i drżał trwożliwie przed napisem "Ręce precz od Korei".

Polityka 19.1999 (2192) z dnia 08.05.1999; Zanussi; s. 97
Reklama