Na konferencję "Jak kochać dziecko" przybędą do Warszawy najwybitniejsi amerykańscy popularyzatorzy psychologii, eksperci wychowania, badań nad przemocą i rolą mediów, autorzy światowych bestsellerów. Czy Polacy chcą się dziś dowiadywać, jak naprawdę kochać dziecko i uczyć je wartości, rozwijać inteligencję emocjonalną i podnosić samoocenę? A może wystarczy, że sprawami "wewnętrznymi" zajmie się Kościół? Gdy próbowałem w ubiegłym roku namówić gminy kilku miast do wprowadzenia - sprawdzonych w USA - programów profilaktyki przemocy i edukacji rodziców, radni sprzeciwiali się argumentując, że brakuje im pieniędzy na oświetlenie ulic i remont świetlic, w których dzieci mogłyby spędzać czas po lekcjach. Programy edukacyjne odbierali jako fanaberie humanistów.
Jako psycholog i wydawca mogę uznać, że sprzedaż w Polsce blisko stutysięcznych nakładów takich tytułów jak "Inteligencja emocjonalna" czy "Toksyczni rodzice" wystarczająco potwierdza przydatność osiągnięć zachodniej psychologii w naszych realiach. Tylko kto z nich skorzysta? Byłem wstrząśnięty, gdy profesor Janusz Czapiński przedstawił dane o kondycji fizycznej i psychicznej polskich rodzin. Co trzecie polskie dziecko, zwłaszcza w rodzinach wiejskich, żyje dziś poniżej granicy ubóstwa! Średni budżet na dziecko w blisko połowie rodzin jest jeszcze niższy, niż przypadający na emeryta. Co czwarte dziecko regularnie nie dojada! To nie jest głód, ale dieta bardzo daleka od minimum niezbędnego dla zdrowia i prawidłowego rozwoju.
Jeszcze głębszy niedobór dotyczy dostępu do drugiego w dzisiejszych czasach dobra, którym jest edukacja. Z badań dr Barbary Fatygi z UW wynika, że zarówno dzieci jak ich rodzice świetnie zdają sobie sprawę, że dziś, aby dobrze zarabiać, trzeba ukończyć dobre szkoły, znać języki, komputer. (Czytaj Raport s. 3). Co z tego, kiedy cała młodzież wiejska i duża część żyjących w małych miasteczkach, a nawet blokowiskach wielkich aglomeracji, nie ma żadnych innych szans na edukację niż zawodówka? Ponad 40 proc. młodych ludzi może z nosami przyklejonymi do szyby lub ekranu telewizora przyglądać się błyskotliwym karierom swoich pięknych, bogatych i twórczych rówieśników dobrze ustawionych przez zaradnych rodziców. Z wizją głęboko niesprawiedliwego świata szukać będą rozładowania na ulicy lub utkną biernie w ciasnych mieszkaniach ze sfrustrowanymi dorosłymi.
A jest ich cała armia.
Rodzinne piekło
Według badań międzynarodowego Instytutu IQS, penetrujących potencjalne środowiska konsumenckie w Polsce, kilkanaście milionów dorosłych (na 28 mln) nie kwalifikuje się do rynkowej rywalizacji.