Archiwum Polityki

Zdrewnienie

Kiedy w 1817 r. James Parkinson w "Traktacie o Trzęsących się Paralitykach" opisał chorobę nazwaną później jego nazwiskiem, nie znano na nią lekarstwa. Umierało się wtedy na Parkinsona z powodu związanych z unieruchomieniem odleżyn, infekcji układu moczowego i oddechowego. Lekarstwa, których coraz więcej i coraz lepszych, odsunęły od parkinsoników śmierć daleko w starość. Pozostało puste pole: choroba na lata.

Barbara K. ma stężoną twarz, opadnięte policzki, oczy bez wyrazu. Walczy z sennością. Chce wstać. Nabiera oddechu i wyrzuca ciało do przodu. Stoi. Prosi, żeby ją pchnąć w plecy. Wprawiona w ruch zaczyna iść. Ma powłóczący chód i drobi kroki. Wyłuskuje z pudełka lekarstwo i rozpuszcza je w kubku z ustnikiem, jakiego używają osoby mające trudności z doniesieniem płynu do ust.

Lekarstwo zaczyna działać, twarz nabiera wyrazu. Barbara K. podnosi się z krzesła bez sztywnego wysiłku, ale nagle jej nogi i ręce zaczynają być wyrzucane w przód, jakby były na sprężynach. To dyskinezy - ruchy pląsawicze, nad którymi nie można zapanować - taniec kończyn pojawiający się w okresie najsilniejszego działania lekarstwa. Tańczące mięśnie chwytają bolesne skurcze, stopy podwijają się pod spód.

Działanie leku nieco słabnie, dyskinezy ustępują. Znika sztywność i stężenie. Teraz zaczną się dobre godziny Barbary K.

- Choroba została przez lekarstwo na jakiś czas uwiązana. Można się teraz umyć, posprzątać, zrobić w domu to, co w sztywnych godzinach byłoby nie do wykonania. Barbara K. ma w sumie trzy dobre godziny w ciągu dnia: cudowny, błogi czas. Działanie lekarstwa po jakimś czasie minie, powróci sztywność i bezruch. Kiedy będzie ono najsłabsze, znów mogą pojawić się dyskinezy. W porze przeznaczonej na kolejną tabletkę wszystko zacznie się od początku. Darowany czas, jego koniec, znów czas darowany...

Życie chorych na Parkinsona jest podłączone do lekarstwa jak do pępowiny. Leki nie usuwają choroby: jest nieuleczalna. Nie mogą jej opóźnić ani przyspieszyć. Sama postępuje swoim tajemniczym torem. Lekarstwa eliminują tylko na określony czas jej objawy. I to jest wielkie w Parkinsonie szczęście. Większość chorób degeneracyjnych mózgu słabo poddaje się leczeniu objawów.

Polityka 21.1999 (2194) z dnia 22.05.1999; Społeczeństwo; s. 84
Reklama