Archiwum Polityki

W tym domu straszy

Gdy rok temu generał Suharto musiał ustąpić po 33 latach rządzenia Indonezją, jego najbliższy zausznik Jusuf Habibie - wyznaczony na następcę - obiecał zbuntowanej ludności demokrację. W czerwcu Indonezyjczycy mają po raz pierwszy wybierać prawdziwy parlament spośród kandydatów 48 partii. Jednak nagła demokracja może przynieść temu archipelagowi sześciu tysięcy wysp więcej kłopotów niż korzyści, a świat wpędzić w tarapaty, przy których zbledną skutki kryzysów irackiego czy kosowskiego.

Indonezję dosięgły wszystkie plagi naraz: zapaść gospodarcza, konflikty etniczne i religijne, wreszcie ruchy separatystyczne. Jak echo powtarzają się pogłoski, że wybuchające od 8 miesięcy walki międzyplemienne - niektórym, według doniesień, zaczęły nawet towarzyszyć przypadki ludożerstwa - prowokuje działający zza kulis Suharto i jego ludzie, że posługują się oni armią i do pogrążenia kraju w krwawym chaosie chcą wykorzystać przygotowywane po amatorsku wybory.

Zamierzają w ten sposób uniknąć rozliczeń za jawne złodziejstwo i nieudolne rządy. Żywiący ambicje prezydenckie przywódca islamistów indonezyjskich Amien Rais ukuł już maksymę, że Suharto działa jak dawny król jawajski: skoro sam musi upaść, razem z nim pogrążony musi zostać jego lud. A prezydent Habibie to dla Amiena Raisa tylko poręczna marionetka Suharto.

Bo prawdą jest na przykład, że przed rokiem Habibie zwolnił prokuratora generalnego w pięć godzin po tym, jak ten przedłożył mu raport o nadużyciach Suharto i jego rodziny. Prokurator działał na fali żądań ulicy, która zmusiła Suharto do ustąpienia (w starciach z siłami porządkowymi zginęło wówczas ponad 2 tys. osób). Ludzie domagali się odebrania rodzinie Suharto majątku, jak wyliczył amerykański magazyn "Forbes", wartości 46 mld dol. (co stanowiło blisko połowę rocznego dochodu narodowego Indonezji). Habibie obejmując urząd przyrzekł rozliczyć Suharto, lecz gorliwego prokuratora zwolnił, a na jego miejsce mianował generała bliskiego Suharto. Ów generał prokurator pozoruje dochodzenie. Pod koniec stycznia podobno przesłuchiwał przez 12 godzin najmłodszego syna byłego dyktatora, który obracał miliardami dolarów z kasy państwowej. I na przesłuchaniu sprawa się zakończyła.

Symptomatyczne były też przygotowania do uchwalenia nowej ordynacji wyborczej.

Polityka 22.1999 (2195) z dnia 29.05.1999; Świat; s. 33
Reklama