W jakiej mierze pańskie interpretacje Szekspira związane były z tzw. duchem czasu?
Peter Brook napisał, że Jan Kott jest jedynym z filologów, czy w ogóle piszących o Szekspirze, który wiedział, że kiedy pukają do kogoś o piątej rano, do jego prywatnego mieszkania, to nie jest to mleczarz. To przecież atmosfera kronik królewskich, "Ryszarda III". I chodziło Brookowi o to, że moje własne doświadczenia polityczne czy osobiste musiały odegrać swoją rolę w takim czytaniu Szekspira.
Te doświadczenia nie były wyłącznie doświadczeniami Jana Kotta.
Kilka dni temu przeczytałem w dodatku do "Tygodnika Powszechnego" w eseju Alvareza o Herbercie - kiedy była w nim mowa o tzw. języku ezopowym - że kiedy Jan Kott wykładał na Uniwersytecie Warszawskim o "Ryszardzie III" Szekspira, to wszyscy wiedzieli, że mówi o Stalinie. Tak że pewnie natłok współczesności w moim życiu i w mojej interpretacji musiał być rzeczywiście silny.
Z drugiej strony były jednak przeżycia historii najnowszej.
Od okupacji niemieckiej do stalinizmu historia była dostrzegalna, jakby namacalna. W odczytywaniu Szekspira można było znaleźć nie tylko mniej czy bardziej pozorną współczesność, ale także dramaturgiczne napięcie współczesności. Wydaje mi się, że to, co było inne w mojej książce, gdy porównać ją z najróżniejszymi pracami o Szekspirze - których były tysiące - to właśnie odczytanie przeze mnie u Szekspira napięcia dramatycznego naszych czasów.
Ale współczesność się zmienia. Czy dlatego napisał pan "Szekspira współczesnego 2".
Po moim pierwszym "Szekspirze" ta współczesność szekspirowska, którą chciałem pokazać i - jak mi się zdaje - pokazałem, wydawała się psychopolityczna.
Psychopolityczna?