Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Zdążyć przed papieżem

Najgorętszy w tym roku tydzień społecznych protestów zakończył się dla rządu pomyślnie. Konflikt z górnikami wyciszono demonstracją siły i obietnicą dodatkowych kredytów na odprawy. Rolnicze blokady po dość zdecydowanych interwencjach policji znikły. Na dodatek udało się usunąć Kazimierza Świtonia i ponad 300 krzyży z oświęcimskiego żwirowiska w sposób zgoła nieoczekiwany i bez kłopotliwych administracyjnych procedur.

W tym natłoku wydarzeń prawie bez echa przeszły kolejne protesty ZNP przeciwko reformie edukacji i okupacyjne akcje pracowników przemysłu zbrojeniowego. Żaden z tych konfliktów nie zakończył się definitywnie, ale rząd zyskał trochę spokoju. Czy będzie to tylko spokój na czas wizyty papieża, czy też na nieco dłużej? To będzie zależało nie tylko od determinacji gabinetu premiera Jerzego Buzka w rozwiązywaniu pojawiających się nieuchronnie konfliktów, ale także od tego, czy styl działania rządu i koalicji ulegnie zmianie, a więc czy zdecydowane przeciwstawianie się działaniom bezprawnym, anarchizującym państwo stanie się normą.

Wiele będzie zależało także od tego, czy premier zacznie wreszcie, a koalicja mu na to pozwoli, egzekwować odpowiedzialność od członków gabinetu i agend rządowych nie wykonujących właściwie swoich obowiązków. Nie ulega przecież wątpliwości, że za złe wprowadzanie reformy górnictwa, za narastające długi kopalń, za nieumiejętność przewidywania, a w efekcie za konieczność ciągłego dosypywania pieniędzy odpowiadają konkretni ludzie, którzy winni stracić wreszcie stanowiska.

Wydarzenia minionego tygodnia zostały niewątpliwie sprowokowane przez rolnicze związki zawodowe. Już w początkach maja postawiły one rządowi ultimatum i wyznaczyły datę kolejnych blokad, a więc był czas, by inni mogli się pod ten termin "podwiązać". Zwłaszcza że był to termin dla rządu bardzo niewygodny ze względu na zbliżającą się wizytę papieża. Można było spodziewać się, że rząd będzie w tym czasie kupował spokój społeczny za każdą cenę. Tym razem jednak premier i jego gabinet nie mieli już nic do stracenia. Kunktatorstwo z lutego, kiedy to przyznawano faktycznie, że blokady rolnicze są zgodne z prawem, a ich uczestnikom należy zapewnić bezkarność, późniejsze ośmieszanie się wymiaru sprawiedliwości, z którego Andrzej Lepper urządzał sobie jawne kpiny, spełnianie kolejnych postulatów i uznawanie każdego protestu za słuszny, nawet gdy rzeczywistym podłożem wywoływania niepokojów było li tylko polityczne awanturnictwo, okazało się drogą donikąd.

Polityka 23.1999 (2196) z dnia 05.06.1999; Wydarzenia; s. 34
Reklama