Archiwum Polityki

Papież w dom!

Jan Paweł II pochwalił nową Polskę, "którą tak bardzo się radujemy i z której jesteśmy dumni". Zaapelował, by "wielkim postępom na drodze rozwoju gospodarczego" towarzyszył postęp duchowy. Ojca Świętego witali prezydent Kwaśniewski z małżonką, prymas Glemp, premier Buzek z małżonką, biskupi, ministrowie, marszałkowie. Papież przyleciał do swego kraju odmieniony: jakby ubyło mu bólu i cierpienia.

Tak się zaczęła - w sobotę, 5 czerwca - ta siódma już pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Nieliczni najbardziej zdeterminowani wierni, aby zająć dobre miejsca, pojawili się przed bramą sopockiego hipodromu już o trzeciej rano. Ulokowali się tuż za tzw. sektorem zerowym, przewidzianym dla sześciu tysięcy VIP-ów większego lub mniejszego kalibru, z bliższą lub dalszą rodziną. Dla nich to ustawiono ławki przed ołtarzem. Lud boży przyniósł ze sobą przeróżne składane krzesełka, a także plecaki i kosze wypełnione wiktuałami. Na miejscu ceremonii należało stawić się najpóźniej o godz. 15, na dwie godziny przed rozpoczęciem mszy.

Część przyszła z rodzinami, z przyjaciółmi, część w ramach zorganizowanych struktur - organizacji kościelnych, grup pielgrzymkowych. Po niektórych widać wielkie podniecenie, po innych wyciszone skupienie. Jednak dominuje chyba nastrój radosnego pikniku na trawie. Można się oderwać od codziennych trosk, a jednocześnie znaleźć w centrum ważnych wydarzeń.

Policja oszacowała tłumy na hipodromie na siedemset tysięcy. - Dziesięć kolejek elektrycznych przepuściłam w Gdyni, tak były przepełnione - opowiada pani w słomkowym kapeluszu. - Byłam dwa razy na poprzednich pielgrzymkach i na audiencji w Castel Gandolfo. Gościa z Rzymu trzeba przywitać, bo przyjeżdża do nas, nie do prymasa czy arcybiskupa.

Niewiele widać, ale ważna jest atmosfera. - Niesamowite, czegoś takiego dotąd nie przeżyłam, tyle ludzi, którzy przyszli w jednym celu, ogromna energia - próbuje objaśnić sopocianka w średnim wieku. - Ojciec Święty nas kocha i tu się to czuje - zapewnia młoda dziewczyna.

Ustawieni wokół miejsca ceremonii sprzedawcy tworzą klimat gigantycznego odpustu. Najczęściej oferują powitalne chorągiewki (1-10 zł). Są papierowe czapeczki w papieskich barwach (3 zł), portrety w ramkach, plastykowe breloczki i - jak to nazwano - "serduszka szczęścia" z podobizną Ojca Świętego.

Polityka 24.1999 (2197) z dnia 12.06.1999; Wydarzenia; s. 15
Reklama