Archiwum Polityki

Pan rabin i pan prokurator

Sądziłem, że to już przeszłość. No i masz: nagle w swojskim krajobrazie zwyraźniał rabin. Zwykle rabin służył do modlenia. Różnie z tym zresztą bywało. W anegdotce rabin i taksiarz stanęli przed obliczem Stwórcy. Taksiarz został od razu dowartościowany. Rabinowi kazano poczekać.

- Ale dlaczego? - zdumiał się. - To niesprawiedliwe.
- Podczas twoich nauk i pouczeń wszyscy drzemali - usłyszał wyjaśnienie. - A kiedy ten typek prowadził taksówkę, nie było pasażera, który nie modliłby się żarliwie.

Bohater innej historyjki (rabin z cenzusem) oznajmił zgromadzonym w synagodze:

- Wspominałem, że ubodzy są mile widziani. Chyba przesadziłem: datki, jakie składacie, świadczą, że przychodzą tutaj wyłącznie nędzarze.

Do klasyki opowieści o świątobliwych mężach należy relacja z pogrzebu. Chowano drania i łobuza. Uproszony przez rodzinę rabin miał przemówić nad grobem. Długo milczał. Wreszcie westchnął:

- Jego braciszek był jeszcze gorszy...

Ale rabin to nie tylko modły, kołaczące do bram nieba. Również cuda, bo żadna religia nie ma na nie monopolu. O cudach dowiedzieć się można z ludowej piosenki:

"Rebe nasz jest cudotwórcą.
To fakt niewątpliwy.
Raz przechadzał się nad stawem
I zobaczył ryby.
Cmoknął - ryba wyskoczyła
Z wody w jednej chwili.
Że to karp był, po żydowsku
Wszyscy się dziwili.
Czerebim, czerebom!
Rebe wybrał się na spacer,
Choć dzień był ponury.
Lunął deszcz, lecz sprawił rebe -
Padał deszcz - do góry.
Rebe suchy, suchuteńki
Kroczy poprzez pole.
Za to w niebie musiał anioł
Rozdać parasole...
Czerebim, czerebom!
Płakał Szmul: ťPieniędzy nie mamŤ
Ze zgryzoty szary.

Polityka 26.1999 (2199) z dnia 26.06.1999; Groński; s. 93
Reklama