Zbliżają się obchody 40 rocznicy wydarzeń Marca 1968 r. W publicznej dyskusji zetrą się różne wizje tego momentu w historii PRL, którego najczarniejszym wyrazem była kampania antysemicka. Jedni widzą tam początek drogi, która od protestów studenckich, przez późniejszą opozycję demokratyczną (głównie KOR) i Solidarność, prowadzi wprost do III RP. Inni uznają taką wykładnię za uzurpację, zawężającą wysiłek niepodległościowo-demokratyczny do jednej grupy ideowo-towarzyskiej.
Niezbitym faktem historycznym jest jednak istnienie środowiska tzw. komandosów, najbardziej znanych uczestników Marca 1968 r., liderów studenckich protestów, potem represjonowanych, często wygnanych na emigrację. Kim byli i skąd się wzięli? Pierwszym zaskoczeniem przy lekturze obszernych fragmentów naukowego studium prof. Andrzeja Friszke jest podważenie obiegowego przekonania o jednorodności środowiskowej, ideowej i towarzyskiej tej grupy.
Jak pisze cytowany przez prof. Friszke prof. Jerzy Eisler w swej książce „Marzec 1968”: „Nazwa [komandosi] wzięła się stąd, że ci inteligentni i oczytani młodzi ludzie pojawiali się regularnie na zebraniach partyjnych i ZMS-owskich i jak prawdziwi komandosi działający na zapleczu nieprzyjaciela dezorganizują jego szyki, tak oni swoimi kontrowersyjnymi i nonkonformistycznymi wystąpieniami (a byli na ogół dobrymi mówcami) zakłócali z góry ustalony porządek obrad. W kołach partyjnych było to niekiedy nazywane działalnością rozbijacką lub dywersyjną (...). Jeżeli w latach sześćdziesiątych ktokolwiek publicznie, otwarcie występował przeciwko istniejącej rzeczywistości, musiał być zdecydowany, jeśli nie na wszystko, to przynajmniej na wiele – jak »komandosi«”.