Archiwum Polityki

Katedry mamony

Zapraszamy Czytelników do lektury trzeciego już artykułu z cyklu Letniej Akademii Architektury "Polityki". Przez wakacyjne miesiące oprowadzać będziemy Państwa po najwspanialszych, najważniejszych, najbardziej intrygujących i niezwykłych budowlach XX wieku. Przypomnimy, jak zmieniał się wygląd miast w minionym stuleciu. W roli wykładowców naszej Akademii tylko wyjątkowo występują zawodowi architekci. Bardziej od uporządkowanej wiedzy zależy nam bowiem na osobistych wrażeniach, subiektywnych odczuciach i refleksjach ludzi wrażliwych na piękno. Gościć więc będziemy na naszych łamach tych, dla których poczucie smaku i estetyka są nieodzownymi elementami ich pracy: pisarzy, reżyserów, malarzy, muzyków. Przypominamy, że wytrwali i uważni czytelnicy, którzy zgromadzą wszystkie (dziewięć) kupony towarzyszące tekstom i poprawnie odpowiedzą na nasze pytania, wezmą udział w losowaniu atrakcyjnych nagród.

Okazałe domy bankowe nie są wynalazkiem naszej epoki. Pieniądz zawsze lubił się pokazać - do reguł gry w tym interesie należy posiadanie siedziby potwierdzającej swym wyglądem siłę i stabilność firmy.

Centrum Rockefellera, Nowy Jork, Ameryka. Na dole sklepy, restauracje i lodowisko, na którym ślizgać się może każdy. Myszka Miki może tu uściskać prezydenta, jeśli razem trafią na uroczyste zapalanie światełek na choince. Żadne z nich nie trafia jednak na wyższe piętra Centrum. W największe święta nie gra tam żaden jazz band i nie jest tam gwarno. Kilkadziesiąt pięter kilku budynków otaczających lodowisko i tworzących Centrum, dość ponurych i o architekturze przywodzącej na myśl gotyckie konstrukcje średniowiecznych katedr, nie nastraja do wesołości. Przypomina za to o mocy korporacyjnego kapitału, któremu człowiek-właściciel wzniósł pomnik. Bo taką rolę pełni to najsłynniejsze centrum bankowe świata: ucieleśnia siłę pieniądza. Nieważne się staje, kiedy Centrum zbudowano, wydaje się, że było i będzie zawsze. To pierwszy w świecie architektoniczny zespół, który tak bardzo odpowiada nazwie Katedra Pieniądza, nadawanej dziś wielu innym budowlom.

Nasza wiara w stałe rozmnażanie dóbr, którego techniki są dość tajemnicze, a więc chyba, Boże odpuść, nadprzyrodzone, też przyczynia się do powstawania cudów - architektonicznych. Mówi się o nich Katedry Pieniądza, przypominając genezę powstania. Jest w tej nazwie odrobina żalu za utraconą niewinnością świata równo biednych i nieco złośliwości, ale jest też stwierdzenie, że dzisiejsze miasta byłyby bez nich mniej interesujące.

Przestrzeń miasta wymaga bowiem istnienia w niej punktów charakterystycznych, łatwych do zapamiętania, niepowtarzalnych symboli miejsca. Nie jest nawet tak ważne, jaką funkcję pełnią te budynki-znaki.

Polityka 29.1999 (2202) z dnia 17.07.1999; Kultura; s. 56
Reklama