Archiwum Polityki

Ja wracam

Zostaliśmy szybko i brutalnie odepchnięci - z jednej strony przez starą nomenklaturę, cwanych biurokratów, z drugiej - przez wspinających się po szczeblach kariery młodych technokratów. Ci ostatni - Gajdar, Czubajs, Kirijenko - przyszli z zamiarem zreformowania kraju, ale nie mieli ani doświadczenia, ani poczucia odpowiedzialności za państwo i współrodaków. Eksperymentowali na żywym organizmie, jakby to była gra komputerowa. W rezultacie naród zniechęcił się i do reform, i do demokracji.

Dlaczego wyjechał pan z Rosji?

Myślę, że gdybym nie wyjechał, podzieliłbym los zamordowanej Galiny Starowojtowej.

Komu pan przeszkadzał?

O, lista jest długa. Komuniści i moskiewskie służby specjalne mszczą się za rolę, jaką odegrałem w zdławieniu puczu z sierpnia 1991 r., a zwłaszcza za jesień 1993 r. Nocą z 2 na 3 października, po błagalnych telefonach od prezydenta, ministra spraw wewnętrznych i premiera, wysłałem z Petersburga oddział złożony z tysiąca bojowników Specnazu. To oni odbili zajęte przez buntowników merostwo i oczyścili Biały Dom. Borysowi Jelcynowi zawadzam od chwili, gdy jako jeden z autorów konstytucji Rosji zaprotestowałem przeciwko przeniesieniu wyborów prezydenckich na późniejszy termin. Zagroziłem publicznym oświadczeniem, że prezydent dopuścił się przestępstwa państwowego. Były też inne spięcia, po których zdecydowano się usunąć mnie z polityki.

W maju 1996 r. dość niespodziewanie przegrał pan wybory na mera Petersburga.

Nie przewidziałem, że po drugiej stronie barykady będę miał nie tyle konkurentów, co Moskwę z jej strukturami siłowymi. Aby mnie zdyskredytować, w czasie kampanii wyborczej posunięto się do fałszywych oskarżeń. Podkupione gazety kolportowały wiadomość, że zatrzymano mnie na londyńskim lotnisku z milionem dolarów w walizce i zwolniono dopiero po interwencji prezydenta. Mam zaświadczenie strony angielskiej i ambasady rosyjskiej w Londynie, że w tamtym roku w ogóle nie jeździłem do Anglii.

Niedługo potem został pan oskarżony o korupcję i nadużycia władzy. W prasie pojawił się artykuł "Anatolij Sobczak jako zwierciadło rosyjskiej korupcji".

Oddałem sprawę do sądu, ale autor artykułu nie stawia się na rozprawy.

Polityka 30.1999 (2203) z dnia 24.07.1999; Świat; s. 34
Reklama