Archiwum Polityki

Premier kontratakuje

Zamiast urządzania rutynowych koalicyjnych spotkań, z nieodmiennie królującymi tematami takimi jak układy polityczne w mediach, kolejne niespójne sejmowe głosowania czy spory między ministrami, Jerzy Buzek spotkał się z całymi klubami parlamentarnymi Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności, aby przedstawić program rządu na najbliższe miesiące i spróbować uspokoić polityczne zaplecze własnego gabinetu. Czas był najwyższy.

Głównym zajęciem politycznego zaplecza, zwłaszcza polityków AWS, stało się rozważanie, jak będzie wyglądała rekonstrukcja rządu, która rozpocznie się we wrześniu i której pierwszą ofiarą miałby być właśnie premier. Notowania AWS i rządu - a także Unii Wolności - dalej spadają, notowania premiera w opinii publicznej nie poprawiają się, liczba społecznych konfliktów jest ciągle bardzo duża, a więc trzeba zrobić coś, by ten stan rzeczy zmienić.

Receptą najprostszą wydawała się (i być może wielu politykom wydaje się nadal) bardzo głęboka rekonstrukcja rządu, w przeciwieństwie do tej płytkiej sprzed kilku miesięcy. Jedni, powiedzmy - realiści, ewentualną zmianę postrzegali jako operację czysto socjotechniczą, inni jako rzeczywistą odmianę sposobu rządzenia: energiczną naprawę reform, ograniczenie rozpanoszonej "republiki kolesiów" i szybko zakorzeniającego się kapitalizmu politycznego, czyli nadmiernego przenikania się świata biznesu i polityki. Ci drudzy twierdzili, że chcą ratować resztki przedwyborczych haseł AWS, które głosiły, że w życiu publicznym będzie czyściej, przejrzyściej i fachowo; że szanować się będzie wartości, a nadrzędnym celem nie stanie się bezwzględny bieg po władzę.

Zmianę gabinetu postrzegano więc jako ostatnią operację, która może odwrócić niekorzystny dla rządu i koalicji spadek społecznego zaufania i sprawić coś w rodzaju cudu, czyli dać szansę na dobry wynik w przyszłorocznych wyborach prezydenckich i na wygranie wyborów parlamentarnych.

Prawdą jest, że w polskiej, ciągle reformowanej, rzeczywistości politycznej i gospodarczej, zmiany rządu pełnią rolę amortyzatora, powodują chwilowe rozładowanie społecznych napięć i dają moment wytchnienia. W obecnej koalicji często przywołuje się więc przykład koalicji SLD-PSL, która trzy razy wymieniała gabinet w trakcie czteroletniej kadencji parlamentu, przywołuje się także lata wcześniejsze, kiedy zmiany gabinetów następowały co kilka, kilkanaście miesięcy.

Polityka 31.1999 (2204) z dnia 31.07.1999; Wydarzenia; s. 16
Reklama