Archiwum Polityki

Bon do pokrycia

Rząd gwałtownie przyspieszył prace nad projektem ustawy o reprywatyzacji. Jedni uważają, że to dlatego, iż po dziesięciu latach marazmu w tej sprawie cierpliwość się wyczerpała. Drudzy kojarzą tę aktywność z niedawnym pozwem sądowym złożonym w USA przez 11 Żydów polskiego pochodzenia. Inni uważają, że to fragment nowej kampanii premiera Buzka, który próbuje podreperować traconą popularność.

Polska kompromituje się, będąc ostatnim krajem w postkomunistycznym bloku (poza Białorusią), gdzie nie uregulowano zwrotu prywatnych majątków zabieranych ludziom po wojnie z naruszeniem prawa. Również amerykańscy Żydzi, których korzenie tkwią w Polsce, domagają się przywrócenia praw do nieruchomości pozostawionych w Polsce. Ta sprawa stała się bulwersująca dla Polaków przez obraźliwą formę pozwu (POLITYKA 27), jaki złożono w sądzie w Nowym Jorku, lecz w treści nie może być ignorowana.

  • Jak zwracać majątki? Reprywatyzacja według rządu

W Polsce mieszka tysiące dawnych właścicieli (lub ich spadkobierców), którzy również uważają, że należy im się zwrot majątków rodzinnych, gdyż zostały bezprawnie skonfiskowane we wczesnych latach PRL. Bo nawet jeśli przyjąć, że nacjonalizacja przemysłu czy reforma rolna tworzyły ówczesny porządek prawny, to często realizowano go łamiąc prawo - np. przejmowano gospodarstwa rolne mniejsze niż 50 ha, nie wypłacano należnych odszkodowań itp. Dzisiaj Ministerstwo Skarbu Państwa ocenia, że PRL w latach 1944-62 przechwyciła z naruszeniem prawa prywatny majątek o wartości (w przeliczeniu na dzisiejsze ceny) 190 mld zł. Prawo do jego zwrotu rości sobie teoretycznie 170 tys. osób (może więcej) - w każdym razie tyle zarejestrowano roszczeń reprywatyzacyjnych. Przypuszczalnie 80 proc. z nich ma szansę obronić się przed sądem. Do oddania więc byłoby mienie o wartości 110-130 mld zł.

Te liczby i ich skutki dla budżetu państwa znane są od lat obu ekipom rządowym: starej SLD-PSL i nowej AWS-UW. I obie - jak długo się dało - grały na zwłokę. Reprywatyzacja bowiem podszyta jest polityką, emocjami i pieniędzmi. Myślenie o reprywatyzacji wśród polityków - bez względu na kolor koszulki - jest podobne.

W warstwie ogólnej każdy przyzna, że bezprawny zabór majątku był niesprawiedliwością, że moralnym obowiązkiem państwa jest uczynić zadość wyrządzonym krzywdom itd.

Polityka 32.1999 (2205) z dnia 07.08.1999; Wydarzenia; s. 16
Reklama