Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Od blokad do bloku

Recepta wydaje się prosta i wyjątkowo skuteczna. Korzystano z niej z powodzeniem już dwukrotnie: silne ugrupowanie lub związek zawodowy bierze pod swe skrzydła różne organizacje polityczne i społeczne, powstaje duży blok wyborczy, który zdobywa władzę. Tą drogą szła lewica i szła prawica. Marzy się ona także niektórym liderom chłopskim. Chyba na wyrost.

Od pewnego czasu idea utworzenia bloku chłopskiego snuje się po politycznych korytarzach. Gdyby ambitni przywódcy zechcieli na moment zapomnieć o swych indywidualnych ambicjach, byłby blok jak się patrzy - tę opinię można usłyszeć dość często. Taki sojusz miałyby stworzyć Polskie Stronnictwo Ludowe, Związek Kółek i Organizacji Rolniczych oraz Samoobrona. Jego wersja poszerzona to blok ludowo-narodowy, który mogłyby wesprzeć Solidarność Rolników Indywidualnych, Ruch Odbudowy Polski (działacze PSL przyznają, że do ROP jest im blisko, wyjąwszy może problem reprywatyzacji), ludzie od Adama Słomki, zawzięci przeciwnicy gospodarczego liberalizmu, a także narodowi katolicy, skupieni wokół Jana Łopuszańskiego.

Głośne wołanie, ciche odpowiedzi

Pod koniec lutego w ogniu walki o ceny skupu żywca Andrzej Lepper wystąpił w imieniu Samoobrony z propozycją powołania Rady Politycznej wszystkich ruchów rolniczych. Prezes PSL Jarosław Kalinowski był bardziej powściągliwy i mówił tylko o prowadzonych od dawna rozmowach ze związkami zawodowymi. Lepper zamieścił więc w Internecie wezwanie do powołania bloku ludowo-narodowego w celu przeciwstawienia się "satanizmowi ekonomicznemu", a także "satanizmowi w sferze moralno-społecznej" oraz "piątej kolumnie" dzikiego kapitalizmu (który tworzą wszystkie po 1989 r. rządy solidarnościowe). Miałby to być "taran wyborczy", który uratowałby Polskę od zagłady. Chłopscy liderzy widocznie rzadko zaglądają do Internetu, gdyż wezwanie nie doczekało się dotychczas odpowiedzi.

Lepper jest więc bez wątpienia tym, który o bloku najwięcej głośno mówi. Tymczasem inni właśnie szefa Samoobrony uważają za największą przeszkodę w stworzeniu sojuszu, na który oddaliby głos ludzie zbiedniali, sfrustrowani, nie mogący się odnaleźć w nowych warunkach ekonomicznych.

Polityka 32.1999 (2205) z dnia 07.08.1999; kraj; s. 23
Reklama