Archiwum Polityki

Min niet?

To był akt ostateczny i desperacki. Prezydent Świnoujścia Stanisław Możejko (AWS), w jedynym swoim garniturze, jedzie w kierunku basenu portowego Mulnik. Tam próbuje rozkręcić na kawałki kontrowersyjny obiekt znany jako Mina 16. Używa młotka, śrubokrętu, przecinaka i siekiery. Udaje się. Oczyszczona, błyszcząca Mina 16 zdobi obecnie meblościankę w prezydenckim gabinecie.

Rozbrojenie Miny 16 było gestem prezydenckiego protestu przeciwko marnowaniu pieniędzy podatnika. Od prawie trzech lat wynajęta firma: Polskie Ratownictwo Okrętowe za ciężkie pieniądze rozminowuje basen Mulnik i wyciąga na powierzchnię zatopione wraki. Za jedną minę liczy sobie ryczałtem 81,5 tys. zł. Miasto płaci grube miliony, bo i min całkiem sporo. - Udowodniłem, że te prace może wykonać amator, samodzielnie, po godzinach urzędowania - wyjaśnia prezydent Możejko.

Ponadto jest przekonany, że Mina 16 nie jest miną poniemiecką, tylko podrzuconym niewybuchem z zapasów Marynarki Wojennej. Tydzień po brawurowym rozbrojeniu prezydent został wezwany do prokuratury szczecińskiej w charakterze oskarżonego. Stanisławowi Możejce zarzucono narażenie zdrowia i życia ludzi.

Miejsce mulnikowania

Mulnik to portowy basen oddalony od centrum miasta o 6 km, połączony z torem wodnym Szczecin-Świnoujście. W czasie wojny znajdowała się tam niemiecka fabryka amunicji. Mulnik został zaminowany. Pod koniec wojny fabryka została zniszczona, potem okolicę zajęli Rosjanie. Nigdy nie oczyścili basenu, choć mieli tu swoją bazę. Radzieckie miasteczko funkcjonowało do 1992 r.: ulice, domy, przedszkola, magazyny broni i baza wojskowa. Kiedy z terenu Mulnika wyjechał ostatni żołnierz radziecki, rozkradziono wszystko. Z ziemi wyrwano przewody.

Według sporządzonej trzy lata temu przez Wojskową Akademię Techniczną ekspertyzy w Mulniku znajdowały się poniemieckie i poradzieckie przeszkody nawigacyjne: śmieci, wraki i niewybuchy. W połowie 1996 r. Zarząd Miasta poprzedniej kadencji postanowił basen oczyścić. Mulnikowcy (tak zwolenników i uczestników oczyszczania basenu nazywają możejkowcy) są zdania, że wystarczy jeden trefny niewypał i Świnoujście wyleciałoby w powietrze.

Polityka 32.1999 (2205) z dnia 07.08.1999; Kraj; s. 30
Reklama