Archiwum Polityki

Milczenie ptaków

Nad trumną króla Hasana II, który zmarł niespełna dwa tygodnie po swoich siedemdziesiątych urodzinach, wygłoszono niemało hymnów pochwalnych. Orszakowi pogrzebowemu, wzdłuż całej trzykilometrowej trasy, towarzyszyły wielotysięczne tłumy skandujące na przemian imię króla i wersety z Koranu. Trzeba jednak znać kody dyplomatycznych oświadczeń, a także pamiętać, jak łatwo narody tego rejonu wpadają w ekstazę, aby właściwie odczytać te wydarzenia.

Tylko wtajemniczeni wiedzieli, że w dniu pogrzebu marokańskie służby bezpieczeństwa postawione zostały w stan ostrego pogotowia, aby zapobiec ewentualności zamachu stanu; tylko nieliczni zaproszeni goście wiedzieli, iż z dala od kamer telewizyjnych i bez rozgłosu następca tronu książę Sidi Muhammad stanął na ślubnym kobiercu. Ciało zmarłego ojca jeszcze nie ostygło. Tradycja alawickiej dynastii, a także konstytucja Maroka wymagają, aby do ceremonii koronacyjnej przystąpił książę żonaty. Notabene: konstytucja ta, od chwili jej ogłoszenia w 1962 r., była wielokrotnie zmieniana, poprawiana i ulepszana, a każdą zmianę ogłaszano jako "widomy znak demokratyzacji", mimo iż wszystkie uzupełnienia były krojone dokładnie na miarę potrzeb dworu królewskiego.

Świat zachodni znał Hasana II jako króla, który wprowadził w Maroku ustrój monarchii konstytucyjnej i w pewnym sensie był ojcem chrzestnym procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. Świat zachodni zna go jako absolwenta prawa na uniwersytecie w Bordeaux mówiącego płynnie po francusku, angielsku i hiszpańsku, ubierającego się w modne garnitury szyte przez najlepszych paryskich krawców i chętnie wdającego się w polityczne i filozoficzne dysputy. Rozmówcy wykształconego i elokwentnego króla zapominali, że mają przed sobą małego wzrostem, lecz wielkiego czynem dyktatora, który chętnie przybiera postać światłego władcy, myślącego wyłącznie o dobru swoich poddanych. W takiej postaci zawsze był mile widzianym gościem europejskich stolic; kilka dni przed śmiercią, w rocznicę zburzenia Bastylii, odbierał, wraz z prezydentem Jacquesem Chirakiem, defiladę wojskową na paryskich Polach Elizejskich. Tylko honorowi goście na trybunie mogli zauważyć, jak bardzo był schorowany, jak trudno mu było oddychać. Ciężka choroba króla, przypuszczalnie rak płuc, stanowiła od czterech lat jedną z pilniej strzeżonych tajemnic państwowych.

Polityka 32.1999 (2205) z dnia 07.08.1999; Świat; s. 34
Reklama