Godnym odnotowania sukcesem frekwencyjnym zakończyła się wystawa polskiej i rosyjskiej sztuki XX w. „Warszawa–Moskwa. Moskwa–Warszawa” w stołecznej galerii Zachęta. Wystawę zwiedziło około 65 tys. osób.
Na zorganizowanej równolegle w Centrum Sztuki Współczesnej ekspozycji „Za czerwonym horyzontem” odnotowano 14,5 tys. widzów. Trzeba jednak uczciwie dodać, że trwała ona o kilka tygodni krócej i pokazywała sztukę powstałą w obu krajach w ostatnich czterech latach, co dla przeciętnego polskiego widza z pewnością nie jest tak atrakcyjne jak dzieła Malewicza, Kandinsky’ego, Chagalla i całej plejady naszych wielkich twórców pokazywanych w Zachęcie.
Skąd sukces obu prezentacji? Po pierwsze, z atrakcyjności samego pomysłu. Polacy mieli zawsze skłonność do porównywania się z sąsiadem ze Wschodu, a sztuka jest szczególnie wdzięcznym polem do konfrontacji. Po drugie, z bardzo atrakcyjnej oprawy obu tych wystaw. W ramach tzw. programu uzupełniającego w samej tylko Zachęcie pokazano 20 filmów i odbyło się 14 wykładów. Podobnie było w CSW. Podczas specjalnej imprezy nazwanej Subotnik (15 stycznia) widzowie mogli zwiedzać obie ekspozycje do godz. 22.00, korzystać z ulgowych biletów i uczestniczyć w wielu imprezach towarzyszących (koncerty, prelekcje, dyskusje, pokazy filmowe).
Mówi Agnieszka Morawińska, szefowa Zachęty: – To było wielkie wyzwanie zarówno organizacyjne jak naukowe. Pokłosiem pozostaje katalog, który będzie na pewno punktem wyjścia do dalszych prac nad historią sztuki XX w. w naszej części świata. Widzom w Warszawie wystawa, wraz z towarzyszącym jej programem wykładów i filmów, przyniosła materiał do przemyślenia wzajemnych kontaktów artystycznych i skomplikowanej historii Polski i Rosji.