Dworek w Głuchach pod Wyszkowem.Wysoki, pokryty gontem dach, z dwoma białymi kominami. Ganek z czterema kolumienkami. Cisza. Nastrój staropolskiej sjesty. I oto w tej oazie spokoju - zgrzyt, jakbyś nożem przeciągnął po szkle. Scena jak z rudery na Pradze. 7 czerwca wieczorem, w tym dworku, w kuchni nóż wszedł głęboko w brzuch operatorowi Bartłomiejowi Frykowskiemu, który nad ranem 8 czerwca umiera w szpitalu w Wyszkowie.
Czy ten nóż sam wszedł, czy pomogła mu w tym wejściu czyjaś ręka? Prokurator z Wyszkowa sugeruje rękę denata. Wersję tę potwierdzają media. Denat sam w siebie wbił nóż, jak wbija się nóż w brzuch karpia. Istnieje też tzw. ręka losu. Słyszymy i czytamy, że ojciec Bartłomieja, Wojciech F., w sierpniu 1969 r. zginął w Kalifornii, otrzymawszy 51 ran kłutych nożem. Wojciech F. pracował przedtem jako ratownik przy produkcji "Noża w wodzie" Polańskiego. Bartłomiej F. był zafascynowany nożami (ale czy nożami kuchennymi?). Noże zdają się iść za oboma Frykowskimi jak fatum.
Bartłomiej F. był operatorem podczas kręcenia filmu "Ogniem i mieczem". Powieść Sienkiewicza zaczęła się ukazywać na początku maja 1883 r. w odcinku. Pod koniec maja tegoż roku umiera w Paryżu, w przytułku św. Kazimierza, Cyprian Norwid, pochowany następnie w mogile zbiorowej dla biedaków.
Ale co i po co ja tu plotę o Norwidzie? Co ma wspólnego śmierć Frykowskiego z Norwidem? Czyżbym dostał rozmiękczenia mózgu z powodu panującego dziś w Warszawie iście tropikalnego upału? Pilch, z którego - jak kranówa - leje się wodnista felietonówa, napisał był, że ja piszę brednie. Może istotnie bredzę od rzeczy? Rzecz jest jednak dorzeczna. To właśnie tu, w tym dworku, gdzie Bartłomiej F. został śmiertelnie ranny, urodził się w 1821 r. Cyprian N. Miejscowość nazywała się wówczas Laskowo Głuchy.