Na liście chorych nie ma Polaków. Tak jakby polski Alzheimer wybierał tylko anonimowych staruszków. - Wstydzimy się mówić o swoich chorobach - mówi psycholog Alicja Sadowska, sekretarz Polskiego Stowarzyszenia Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera.
Na świecie wielu aktorów, polityków, ludzi znanych z prasy i telewizji przyznaje się do AIDS, Alzheimera, Parkinsona, cukrzycy. Zwłaszcza w sytuacjach, gdy szczere dzielenie się własnymi problemami z otoczeniem może pomóc innym. Czy pomogłoby w Polsce? - Oczywiście - podkreśla Sadowska. - Gwiazdy są najlepszymi rzecznikami tysięcy anonimowych chorych, którym samotne borykanie się z chorobą wydaje się nie do zniesienia.
Szwedzi najwięcej dowiedzieli się o chorobie Alzheimera z pamiętnika polityka, którego żona zapadła na to ciężkie schorzenie. Ciężkie nie tylko dla niej, ale też dla męża - opiekuna, który stał się jej jedynym łącznikiem ze światem zewnętrznym. Ukryte ofiary choroby Alzheimera to właśnie najbliżsi opiekunowie chorych - mężowie, żony, dzieci. Skoro schorzenie najczęściej dotyka ludzi po 65 roku życia, współmałżonkowie są też ludźmi w podeszłym wieku. Dzieci mają swoje rodziny i zawodowe obowiązki - jak z tym pogodzić trud całodobowej opieki nad mamą lub ojcem, który nie powinien sam wychodzić z domu i nie powinien sam w nim być?
- 70 proc. opiekunów cierpi z powodu stresu, połowa z powodu depresji - mówi Alicja Sadowska. - Wieloletnia opieka wypala psychicznie. Z czasem chorzy przestają poznawać najbliższych, porozumiewać się z nimi, nie pamiętają wspólnych przeżyć i nie rozumieją, co się do nich mówi.
Podajcie przepis!
"Mój mąż choruje od siedmiu lat. Początkowo zawodziła pamięć, ale stopniowo sytuacja się pogarszała - tracił ze mną kontakt, nie rozumiał poleceń, nie potrafił się ubrać, umyć, ogolić.