Archiwum Polityki

Lewica bez gwarancji

Sytuacja kraju jest znacznie gorsza, niżby to wynikało z rządowej propagandy. Jeśli tempo wzrostu gospodarczego jest blisko trzykrotnie niższe niż dwa lata temu, to jest to zmiana zasadnicza i obok czynników zewnętrznych wpływ na to mają błędy gabinetu Jerzego Buzka. Mówię tutaj o niebywałej, oburzającej, wręcz wulgarnej niekompetencji ekipy rządzącej. Tak więc krytyka jest uzasadniona.

Dlaczego nie wstąpił pan do SdRP w ciągu dziesięciu lat jej istnienia?

To stare czasy i stare sprawy. Decyzja taka zapadła w samym momencie powstawania Socjaldemokracji, na ostatnim zjeździe PZPR. Nie odpowiadała mi atmosfera tego zdarzenia, mechanizm tworzenia nowej partii. Zresztą nie planowałem wówczas dalszego uczestniczenia w czynnej polityce. Później, ze względu na koalicyjny charakter starej formuły SLD, moja bezpartyjność była pewnym atutem.

Dlaczego zatem wstąpił pan do SLD, skoro układy personalne oraz zaplecze ideowe tej formacji właściwie nie uległy zasadniczej zmianie?

Sojusz jako partia jest jednak nową strukturą, z nowymi ludźmi, ponownie przemyślanym programem. Ponadto, skoro zdecydowałem się na pozostanie aktywnym politykiem, a zdecydowałem się, to muszę też dostrzegać, że polskie życie polityczne normalizuje się, zatem działalność prowadzi się właśnie w partiach politycznych. Poczułem, że powinienem się włączyć właśnie na początku tworzenia Sojuszu, pozostawanie na zewnątrz nie dałoby mi szansy wpływania na jego ostateczny kształt.

Dlaczego jednak to pan, wyraźnie z własnej inicjatywy, musiał się zapisać do nowego SLD, a nie zaproponowano panu udziału w gronie założycieli Sojuszu? Panu, który przez wiele lat był szefem Komitetu Wyborczego SLD? Słychać o animozji pomiędzy panem a Leszkiem Millerem.

Z mojego punktu widzenia nie ma podstaw do mówienia o jakichkolwiek animozjach. Fakt, o którym pan mówi, uznaję za wypadek przy pracy. Uważam tę sprawę za drugorzędną.

Na niektórych konferencjach rozwiązanej już SdRP można było usłyszeć pewne pretensje pod pana adresem, iż to ostatni okres pana premierowania, ten "powodziowy", zaszkodził SLD na tyle, że nie odniósł wyborczego sukcesu.

Polityka 40.1999 (2213) z dnia 02.10.1999; Kraj; s. 30
Reklama