Archiwum Polityki

Długie pożegnanie

Polscy przyjaciele kończącego misję w Polsce ambasadora Izraela prof. Szewacha Weissa urządzili dla niego uroczysty wieczór pożegnalny w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Wybór miejsca nie był przypadkowy. Szewach Weiss pomógł sprowadzić na występy do Polski dwa renomowane zespoły teatralne z Izraela, a Dramatyczny występował w Tel Awiwie. Chętnie wzięlibyśmy Szewacha do repertuaru – żartowano ze sceny, na której zasiadł ambasador. Wraz z wypełnioną widownią Weiss wysłuchał artystek Teatru Żydowskiego, laudacji ministrów Władysława Bartoszewskiego i Marka Siwca (wiceminister spraw zagranicznych Adam Rotfeld i poseł Jan Rokita żegnali ambasadora bardziej dyskretnie), obejrzał prapremierę wzruszającego filmu dokumentalnego Małgorzaty Imielskiej i Michała Sobelmana „Czas ambasadora”, odebrał honorowe obywatelstwo Wałbrzycha, skąd niedługo po wojnie przez zieloną granicę wyruszył z ocalałą z Zagłady rodziną w długą podróż do Izraela, usłyszał od rabina Warszawy Michaela Shudricha, że był nauczycielem tutejszej społeczności żydowskiej, a na koniec razem z klezmerem Leopoldem Kozłowskim zaśpiewał żydowską piosenkę o chasydach i „Wojenko, wojenko”. W filmie Weiss, były przewodniczący izraelskiego parlamentu z ramienia lewicy, wyznaje, że do Polski mógłby wrócić choćby jako kantor w synagodze. Ze sceny zacytował powiedzonko, które usłyszał od Józefa Oleksego: Anglicy nie żegnają się, ale wychodzą, Żydzi żegnają się, ale nie wychodzą. Publiczność zgotowała ambasadorowi owację na stojąco.

Polityka 4.2004 (2436) z dnia 24.01.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama