Archiwum Polityki

Ocean książek

Frankfurckie Targi Książki to największe na świecie monstrum słowa drukowanego. I z roku na rok coraz większe. Na 190 tys. metrów kw. 6643 wystawców ze 113 krajów zaprezentowało 385 275 tytułów, w czym 89 440 to nowości przetrzymywane specjalnie na Targi. Błądzący po tym oceanie książek - w tym roku było 300 tys. zwiedzających - orientują się według latarni morskich kilku głównych wydarzeń medialnych.

Oficjalnie głównym portem Targów jest hala nr 3.0 tuż przy głównym wejściu, w której prezentuje się Gość Honorowy. Prowadzi do niego uprzywilejowane zainteresowanie mediów i folklorystyczny jarmark w namiocie tuż przed halą. W ubiegłym roku honorowe 1600 metrów kw. hali zagospodarowała Szwajcaria, w tym roku - Węgrzy, a w przyszłym będziemy to musieli uczynić my, dziś schowani w głębi Targów, w sennej i niezbyt obleganej przez zwiedzających hali numer 9.2.

W tej hali są Chiny i jest Rosja (ciekawostka: małe wydawnictwo z Rostowa nad Donem wydało wielką trylogię XIX i XX wieku, po dziś dzień nieznanego u nas klasyka brytyjskiej historiografii Erica Hobsbawma), są także wduszone w kąt Czechy i Słowacja, a w rzędach G i H pooddzielana od siebie klatkami nowo powstałych państw literatura byłej Jugosławii. Na podłodze dywany, na okładkach co jakiś czas miga twarz któregoś z wodzów - jak na przykład Franja Tudjmana - ale za straganami siedzą niby w letargu, wymięci i naburmuszeni wydawcy. Czują, że zwiedzający uciekają stąd, obawiając się zapachu krwi. Dyskusja o Jugosławii toczy się gdzie indziej - na przykład w stoisku wschodnioniemieckiego wydawnictwa Aufbau, gdzie Slavenka Drakulić prezentuje swą opowieść o kobietach masowo gwałconych w serbskim obozie.

Pospolite ruszenie

Między Chinami i Jugosławią polska ekspozycja była przystanią raczej dla wtajemniczonych. Ani na stoiskach, ani w polskiej kawiarni literackiej nie było specjalnych hitów, które przyciągałyby zagraniczne media, a rozmowy przy stolikach dotyczyły raczej organizacyjnego kłopotu na przyszły rok.

"Polska 2000" jest od dawna politycznym skandalem bałaganu i indolencji. Węgrzy przygotowywali swą wystawę cztery lata. My, po zmianach personalnych i programowych, w praktyce dopiero zaczynamy.

Polityka 44.1999 (2217) z dnia 30.10.1999; Kultura; s. 62
Reklama