Ile kosztują studia w SGH?
Studenci zaoczni płacą 2350 zł za semestr. Czesne pokrywa tylko bezpośrednie koszty nauczania, nie mieści się w tej kwocie korzystanie z biblioteki, sieci komputerowej i Internetu, do którego każdy student ma dostęp. Dzienni płacą za powtarzanie zajęć i za przedłużanie studiów ponad 10 semestrów.
Unia Pracy prowadzi akcję protestacyjną przeciwko odpłatności za studia w uczelniach państwowych. Co pan na to?
Rezygnacja ze studiów odpłatnych byłaby równoznaczna ze zmniejszeniem liczby studentów, a nawet zamknięciem niektórych uczelni. Wyliczę na naszym przykładzie: od 5 tys. studentów zaocznych otrzymujemy rocznie prawie 25 mln zł. Dla wykładowców studia zaoczne to praca w soboty i niedziele, w nadgodzinach, za które dostają dodatkowe pieniądze. Te dochody trzymają ich w uczelni. Część kadry po ograniczeniu dodatkowych zarobków odejdzie do firm i banków, co skończy się nie tylko likwidacją studiów zaocznych, ale i ograniczeniem dziennych.
A gdyby wprowadzono tzw. zryczałtowaną odpłatność za dodatkowe usługi edukacyjne, przewidywaną w ministerialnym projekcie prawa o szkolnictwie wyższym, czyli po 100 zł od każdego studenta przez dziewięć miesięcy w roku?
W SGH uzyskalibyśmy rocznie 9 mln zł, czyli niewiele ponad 1/3 tego, co zarabiamy obecnie na studiach zaocznych. Gdyby projekt ministerialny został zrealizowany, wówczas uczelnie państwowe zaczęłyby się kurczyć, a prywatne, utrzymujące się z czesnego, rozkwitać bez względu na poziom oferty edukacyjnej.
Czy jest dobre wyjście z tej sytuacji?
Są dwa problemy: finansowanie szkolnictwa wyższego z budżetu państwa i opłaty od studentów. Budżetu nie stać na finansowanie nauki wszystkich chętnych, z tym się nie spieramy.