Archiwum Polityki

Wykop na swoje

Górnicy z likwidowanej kopalni Siersza w Trzebini chcą utworzyć spółkę pracowniczą i na własny rachunek wydobywać węgiel. Pomysłowi przeciwny jest resort gospodarki, który uważa, że kopalnia jest trwale nierentowna. Jej dalsze istnienie zakłóci ponadto program restrukturyzacji, bo w górnictwie pozostanie za dużo ludzi i węgla.

W referendum górnicy zdecydowanie poparli przekształcenie kopalni w spółkę pracowniczą. Powołali komitet ratowania kopalni, wynajęli kancelarię prawniczą do prowadzenia spraw akcjonariatu. Wierzą, że wyjdą na swoje, choć ostatnio kopali węgiel ze stratą ponad 20 zł na każdej tonie. Czy taki cud jest możliwy? Czy deficytowa kopalnia w ramach deficytowej spółki - może być dochodowa jako samodzielne przedsięwzięcie?

- To, że samodzielna kopalnia może z powodzeniem wydobywać węgiel, pokazuje lubelska Bogdanka - mówi Mirosław Chrząszcz ze Społecznego Komitetu Ratowania Kopalni. - Niech o wszystkim decyduje rynek, a on pokaże, że to nie Siersza powinna być likwidowana.

Utrzymanie kopalni miałoby być opłacalne dla górników, którym oferuje się robotę o 30-40 km dalej; dla miasta, które zachowałoby ponad tysiąc miejsc pracy w kopalni i kilka tysięcy w otoczeniu, w usługach, bo Siersza to ciągle największy zakład w Trzebini, w której bezrobocie dochodzi do 15 proc.; opłacalne dla Skarbu Państwa, bo do samodzielnej kopalni nie trzeba będzie dokładać.

Janusz Steinhoff, minister gospodarki, mówi, że jest to niemożliwe. Żadnych szans nie daje kopalni Henryk Stabla, prezes Nadwiślańskiej Spółki Węglowej. Dla dobra górnictwa i państwowej kasy trzeba zmniejszyć wydobycie, a nie da się tego zrobić bez likwidacji kolejnych kopalń.

Pomysł akcjonariatu nie jest nowy - na początku lat dziewięćdziesiątych przymierzano się do niego w kilku kopalniach. Jeżeli górnikom Sierszy otworzono by taką furtkę, to powinni - zgodnie z ustawą o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych - kupić na dzień dobry od właściciela (państwa) 10 proc. akcji. Wartość ciągu technologicznego, który byłby brany pod uwagę, szacowana jest na 30 mln zł. Na początek więc trzeba wyłożyć 3 mln zł.

Polityka 47.1999 (2220) z dnia 20.11.1999; Wydarzenia; s. 17
Reklama