Gdyby żył, właśnie obchodziłby 54 urodziny. Miałby pewnie trudności z rozpoznaniem rodzinnego Mikołowa, w którym, jak wspominał jego przyjaciel Stanisław Chaciński, "zawsze najłatwiej i najintensywniej mu się pisało". Chyba tylko fryzjer "Kubista", rok zał. 1932, nie zmienił nazwy i charakterystycznej witryny. Najważniejsza miejska restauracja to już nie Myśliwska, ale 1222 - co ma przypominać o średniowiecznym rodowodzie miasta. Powstały nowe willowe osiedla - na jednym z nich poeta odnalazłby ulicę swojego imienia. Na 1 Maja, tam gdzie się wychował, są wielobarwne szyldy firm sprzedających dżinsy i bieliznę. Dziewiętnastowieczne kamieniczki w rynku pomalowano na jaskrawy, landrynkowy kolor. Choćby z tego względu film Lecha Majewskiego pt. "Wojaczek" musiał być czarno-biały.
Scena 1. Mikołów.
Lata sześćdziesiąte
"Pusty rynek w mieście. (...) Na balkonie suszą się ścierki i bielizna. Z otwartej sieni wybiega pies i rusza w kierunku biegnącej w dół rynku ulicy".
Tego psa ekipa filmowa pożyczyła od Anny Drei, młodej sprzedawczyni ze sklepu papierniczego, która mieszka w kamienicy na 1 Maja, tuż obok domu Rafała. - Kręcili tutaj w Mikołowie chyba z 10 dni - mówi pani Ania. - Podobno mój piesek wystąpił zaraz na początku filmu. Bardzo bym chciała zobaczyć, jak to wyszło.
Większości mieszkańców nie dane było obejrzeć "Wojaczka" - jedynego jak dotąd filmu o mikołowianinie. Zorganizowano tu uroczystą premierę, ale na dużą salę domu kultury wpuszczano tylko za okazaniem specjalnych zaproszeń. Do miasteczka zjechali goście z całej Polski. Była legendarna czarna wołga, w holu częstowano chlebem ze smalcem oraz piwem w literatkach.