Archiwum Polityki

Jak przed wojną

NULL

Kiedy ktoś pyta, jak się czuję - odpowia dam: - Zupełnie jak przed wojną. Wtedy też siedziałbym w kawiarni Bliklego, pił małą czarną. Oczywiście, przesadziłem z tym Bliklem. W tamtej epoce była to giełda bezrobotnych aktorów. Oczekujących na propozycje kiniarzy, macherów od szoł biz., organizatorów tras po prowincji. Dzisiaj bezrobotni aktorzy idą spacerkiem do seriali, załapują się na reklamy. Na kawiarnię nie mają czasu. Za to identycznie jak przed wojną obsiadują stoliki faceci, których świerzbi jęzor, by opowiedzieć dowcip.

- Pan już słyszał? - zaszeptał znajomy z dowidzenia. - Sonda kosmiczna ląduje na Saturnie. A tam krząta się Polak: zatyka chorągiewkę i kładzie obok zdjęcie papieża.

- Jak pan tu się dostał? - zdumiał się astronauta.

- Och, to było bardzo proste: wspiąłem się razem z cenami benzyny.

- A jak pan stąd zlezie?

- Spadnę razem ze złotówką!

Odpędziłem nachała. Zaszeleściłem gazetą. No i proszę: znalazłem się w dwudziestoleciu. Czytam, że mnożą się akademickie korporacje. Korporant musi być pochodzeniowo w porządku, wyznania rzymskokatolickiego. Dopiero wtedy może wsadzić na łeb dekiel i uczestniczyć w balangach. Tzw. fidulkach, gdzie pije się piwo (pewnie bezalkoholowe) na komendę. Jeśli zaś chodzi o poglądy... Cytuję za "Rzeczpospolitą": "Przedwojenną tradycją są nie tylko obyczaje, ale też związki korporacji akademickich z organizacjami prawicowymi, np. w marcu tego roku ťAquiloniaŤ i ťRespublicaŤ wspólnie z Młodzieżą Wszechpolską i Klubem Zachowawczo-Monarchistycznym zorganizowały sesję naukową z okazji 60 rocznicy wyzwolenia Madrytu przez gen. Franco..." To rozumiem: stałość poglądów. O żadnej dewaluacji Franco mowy nie ma.

Polityka 49.1999 (2222) z dnia 04.12.1999; Groński; s. 93
Reklama