Archiwum Polityki

Był metal

Kirk Hammet, l. 37, do rockowego zespołu Metallica doszedł w 1983 r. Od tej pory jest w nim głównym gitarzystą i kompozytorem. Jedna z jego kompozycji znalazła się na najnowszej płycie Metalliki "S@M", na której zespół Hammeta gra wraz z Orkiestrą San Francisco Symphony.

Metallica to zespół, który każdemu kojarzy się z łomotem, zgiełkiem i gitarową rewolucją, a teraz gra z filharmoniczną orkiestrą... Czym to wytłumaczyć?

Chyba tym, że zawsze poszukiwaliśmy nowych dźwięków, nowej estetyki, nawet wtedy, kiedy uważano nas za synonim metalowego łomotu. Graliśmy przecież łagodne ballady, śpiewaliśmy nie tylko o końcu świata, ale też o miłości. Nasza ostatnia płyta to prosta konsekwencja wcześniejszych poszukiwań.

Nie było trudności z dostosowaniem się do wymogów koncertu filharmonicznego?

Nie było. Wytłumaczył to nam Michael Kamen, znakomity kompozytor, aranżer, główny twórca i pomysłodawca całego przedsięwzięcia. Powiedział, że mamy grać jak zawsze, ale dodatkowo dostajemy szansę, żeby odnaleźć się w lawinie dźwięków, które dla naszych fanów są w zasadzie obce. Wytłumaczył, że jako rockmani możemy się w tych dźwiękach odnaleźć. Nie ma różnicy między hałasem mojej gitary a ostrą partią smyczków z Wagnera.

Coś dziwnego jednak się staje. Paul McCartney komponuje symfonię, Sting walczy o świeże powietrze w Puszczy Amazońskiej i gra z jazzmanami, Metallica wchodzi w alians z muzyką symfoniczną. Może jest tak, że rock wyczerpał już swoje możliwości?

Nieprawda! Mam zupełnie inne wrażenie. Ludzie, którzy grają muzykę klasyczną, teraz właśnie poszukują inspiracji w pogardzanym kiedyś prostym rock´n´rollu. Wcale mnie to nie dziwi, bo wiem, że dawno temu blues i jazz były inspiracją dla Gershwina. Metallica nie jest może aż tak inspirująca, ale kilkanaście lat temu zyskała opinię głównej kapeli heavy-metalowej i współcześni kompozytorzy muzyki poważnej nie mogą tego faktu pomijać. Rock, choć opiera się na kilku prostych chwytach gitarowych i równie prostych uderzeniach bębnów, wcale nie wyczerpał swoich możliwości.

Polityka 50.1999 (2223) z dnia 11.12.1999; Kultura; s. 54
Reklama