Archiwum Polityki

Biopaliwa: nie ma skąd dolać

1 stycznia wchodzi w życie ustawa „o biokomponentach stosowanych w paliwach ciekłych i biopaliwach ciekłych”. Benzyna sprzedawana na stacjach benzynowych musi w tym roku zawierać dodatek minimum 1,5 proc. etanolu (odwodnionego spirytusu), zaś olej napędowy – 0,4 proc. estrów (związków chemicznych uzyskiwanych z tłuszczów roślinnych). Za niewypełnienie tego obowiązku czekają producentów i sprzedawców surowe kary. W kolejnych latach zawartość biododatków ma być systematycznie zwiększana. Przygotowywana i uchwalona w pośpiechu ustawa postawiła producentów paliw przed dramatycznymi problemami. Po pierwsze nie ma biokomponentów. Brakuje odpowiedniej ilości spirytusu, trzeba więc będzie importować dodatkowo zboże do jego produkcji. Jeszcze gorzej wygląda sprawa z estrami. Rzepak nie obrodził i nie ma go w wystarczającej ilości na cele spożywcze (brakuje ok. 250 tys. ton), a co dopiero mówić o celach paliwowych. Dotychczas nie uruchomiono zresztą ani jednej przemysłowej linii produkcji estrów. Na tym jednak nie koniec problemów. Rada Ministrów nałożyła obowiązek dodawania 1,5 proc. etanolu, ale minister finansów gwarantuje producentowi ulgę w akcyzie dopiero w przypadku maksymalnej dolewki spirytusu, czyli 4,5 proc. A więc dolewka w ilości wymaganej przez Radę Ministrów odbije się na cenie paliwa, ponieważ ktoś akcyzę zapłacić musi. Czeka więc nas nie lada eksperyment, którego skutki trudno dziś przewidzieć. Żaden kraj na świecie dotychczas nie wprowadził obowiązku dodawania biokomponentów do wszystkich dostępnych na rynku paliw.

Polityka 1.2004 (2433) z dnia 03.01.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama