Archiwum Polityki

Komu złożyć życzenia?

Dzwonek do drzwi. W drzwiach stoi mięśniak ostrzyżony na pałę z szarfą 2004.
– Pan wzywał Nowy Rok?
– Nie.
– No to należy się kasa za fałszywe wezwanie.

Czy może dziwić taka sytuacja? Żyjemy przecież w kraju, gdzie najzacieklej walczy o wpisanie wartości chrześcijańskich do preambuły europejskiej konstytucji partia rządząca, wielokrotnie pomawiana o bezbożnictwo. Szef klubu wspomnianej partii (dotąd go nie szurnięto) zachwalał niedawno wkład intelektualny, jaki wniesie Lepper do prac komisji śledczej: ów szef pomylił wkład intelektualny z wkładem do krótkopisu. W tym samym kraju były działacz byłej KPN nawykły do konspiry – produkował na stryszku czy w piwniczce filmy porno. Sam się w nich na szczęście nie obsadzał, więc nie doszło do załamania i krachu na rynku pornosów.

Dziwny kraj gwarantuje zero zdziwień. Za poprzedniego gabinetu manifestanci skandowali: „Buzek na wózek!”. Trochę trwało – padło na Millera. Zero zdziwień, proszę państwa: czym zajmuje się wódz Ligi Republikańskiej? Dawniej chciał dekomunizować cmentarze. Teraz apeluje do swoich koleżków, żeby nie pili piwa z komuchami w bufetach sejmowych. A jeśli wspólnie tego piwa nawarzyli? I doszli zgodnie do wniosku, że lepsza piana z piwa niż piana na pysku?

Inny ambicjoner wyobraził sobie, że jest Dolores Ibaruri, barykadową aforystką. Zawołał: „Nicea albo śmierć!” I co? Żyje, donasza kapelusze, fotografuje się z Labudą. Hasło okazało się hasłem nad stan. Nicea nadaje się raczej do obróbki satyrycznej niż do patetycznych okrzyków. Kiedy w latach trzydziestych o Niceę starły się Francja i Włochy, mając na myśli włoskie uzurpacje Janusz Minkiewicz pisał:

Trwam od dawna w tej nadziei,
Jako bezstronny widz,
Że dostaną z tej Nicei
Jedną część jej.

Polityka 1.2004 (2433) z dnia 03.01.2004; Groński; s. 93
Reklama