Jeśli dziś w polską przestrzeń powietrzną wtargnie jakiś intruz, bądź terrorysta porwie nad Polską samolot, to w jego kierunku – w ramach tzw. misji Air Policing – wystartować mogą jedynie nasze dyżurne myśliwce. W razie potrzeby ich załogom wolno użyć broni. Nie możemy tu jednak liczyć na natowskie wsparcie. Jak przyznaje rzecznik lotnictwa, natowski „policjant” nie wleci nad Polskę bez zgody polskich władz, a tę wydaje się z dwutygodniowym wyprzedzeniem.
Niedawno w bazie w Ramstein (RFN) dowódcy lotnictwa państw NATO Regionu Północnego omawiali m.in. zadania obrony powietrznej po wejściu do NATO kolejnych zaproszonych państw. Gen. broni Ryszard Olszewski poinformował sojuszników, iż w 2004 r. planowana jest nowelizacja polskiej ustawy o ochronie granic, która umożliwi prowadzenie misji Air Policing nad Polską także przez samoloty innych państw NATO. Rozmawiano również o polskim wkładzie we wzmocnienie lotnictwa krajów bałtyckich (Litwa, Łotwa i Estonia nie mają własnego ponaddźwiękowego samolotu). Gen. Olszewski przyznał, że obecnie polska pomoc nie jest możliwa, bo nasze samoloty mają ograniczony taktyczny promień działania. Ale nie można wykluczyć, że po uzyskaniu zgody zainteresowanych stron polskie samoloty okresowo będą stacjonować w jednym z krajów nadbałtyckich.
Jeszcze niedawno nad Tallinem i Rygą latały Migi z czerwonymi gwiazdami. Niebawem, w razie potrzeby, polecą tam nasze z biało-czerwonymi szachownicami.