Archiwum Polityki

Smutna sielanka

+++

Wystawie Eugeniusza Zaka w stołecznym Muzeum Narodowym wróżę spore powodzenie. Widzowie uwielbiają bowiem nieco bajkowe i nierealne klimaty wykreowane przez malarzy. Na początku XX w. właśnie Zakowi, obok Makowskiego i Wojtkiewicza, udała się ta sztuka najlepiej. Jego malarski świat nie jest zaludniony – jak u dwóch pozostałych twórców – przez dzieci. To świat dorosłych: zakochanych par, marzycieli, ale też pijaków, żebraków, tułaczy. Nie ma w nim miejsca na gwałtowne uczucia i szaleńcze porywy. Wszystkiemu, począwszy od romantycznej idylli nad jeziorem po pijaństwo w karczmie, towarzyszy ta sama dość wąska, a dla niektórych może nawet i monotonna gama emocji: nostalgii, zadumy, tęsknoty za czymś, melancholii, pogodzenia się ze światem. To dziwne połączenie sielanki ze smutkiem, harmonii z bólem duszy. Malarstwo Zaka, który większość życia spędził we Francji i zmarł ledwie przekroczywszy czterdziestkę, jest zdecydowanie zwrócone bardziej w przeszłość aniżeli w przyszłość, ale ma w sobie coś urzekającego, w sam raz na depresyjne zimowe dni. Wystawę z rozmachem przygotowała Barbara Brus-Malinowska, ściągając prace artysty z różnych zakątków Europy i Polski. Bo trzeba przyznać, że spuścizna Zaka jest wyjątkowo rozproszona, a kolejna okazja takiego zgromadzenia jego dzieł powtórzy się zapewne nieprędko. Wystawa czynna do 29 lutego.

Piotr Sarzyński

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 2.2004 (2434) z dnia 10.01.2004; Kultura; s. 50
Reklama