+++
Tadeusz Woźniak, nazywany kiedyś polskim Dylanem, od 20 lat z okładem tworzy muzykę na potrzeby teatru. Owszem, stale koncertuje przypominając swoje dawne przeboje z „Zegarmistrzem światła” na czele, ale jego nowe kompozycje niewiele mają wspólnego z tamtymi, co dobrze pokazuje płyta „Ballady polskie”. „Lilie” Mickiewicza, „Synu mój” Słowackiego czy wreszcie „Romans” Leśmiana w wykonaniu Woźniaka (wspomaganego wokalnie m.in. przez syna Piotra i żonę Jolantę Majchrzak) nie są piosenkami nie tylko dlatego, że opierają się na tekstach z literackiego kanonu. Synteza sztuk bywa niekiedy ryzykowna, ale w tym wypadku nie cierpi ani muzyka, ani teatr, ani literatura.
Tadeusz Woźniak, „Ballady polskie”, Polskie Radio
+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka
2.2004
(2434) z dnia 10.01.2004;
Kultura;
s. 51