Archiwum Polityki

Szkoła pisania

Wszystkie znaki wskazują, że opowiadania na ogłoszony w świątecznej „Polityce” konkurs nadchodzą w trybie lawinowym. W oparciu o pierwszych kilkadziesiąt tekstów wydaję niniejsze Pierwsze Oświadczenie Komisarza Konkursu.

Otóż oświadczam, iż wszystkie, absolutnie wszystkie nadchodzące na konkurs opowiadania czytane są z wielką uwagą i wyższą, a nawet znacznie wyższą niż bywa w tego typu okolicznościach, życzliwością. (Wszystkie – ma się rozumieć – nadsyłane na wskazane przez redakcję adresy, teksty adresowane inaczej odpadają z powodów regulaminowych i moralnych, nie mogę uwzględniać prac torujących sobie jakieś osobiste ścieżki). Ze specjalną życzliwością rejestruję prace stosujące się do moich zaleceń, żeby mianowicie były to z życia wzięte, na prawdziwym zdarzeniu oparte i krótko opowiedziane historie. To znaczy, że za karność i dyscyplinę są punkty dodatkowe. To znaczy, że wyżej są oceniane historie, w których ktoś, dla przykładu, bezpretensjonalnie opowiada o prywatce, na której zwrócił uwagę na swoją przyszłą żonę, ponieważ była odziana w czerwony sweterek, od jakichś niezrozumiałych a tajemniczych historii, nawet jeśli są to nowohuckie tajemnicze historie. Pocieszający jest fakt, iż twardy wymóg lakoniczności na ogół nie jest dla autorów żadnym kłopotem.

Oczywiście bywają i w tej mierze skandaliczne wybryki, przykładem list pewnej niepoczytalnej pieniaczki, która od razu na mnie z mordą, że za mało miejsca! Że 7000 znaków to dopiero będzie wynaturzenie! Że w tej ilości znaków mieści się tylko wstęp! Że ona po napisaniu 6429 znaków z pozostałych jej 571 rezygnuje! Na koniec rozwścieczona awanturnica „gwoli przypomnienia panie Pilch” podaje mi wziętą z Internetu definicję opowiadania.

Polityka 2.2004 (2434) z dnia 10.01.2004; Pilch; s. 84
Reklama