Zawsze dobrze powołać się na autorytet. No więc Einstein napisał w liście do kolegi przemądrzalca: Jeśli to prawda, że Bozia stworzył ten świat – z pewnością nie troszczył się o to, abyśmy go łatwo zrozumieli... Zgadza się, można jako tako ogarnąć całość dzieła stworzenia. Z jego poszczególnymi segmentami trochę gorzej. Jak to na przykład było ze Szwajcarią? Podejrzewam, że tak jak w anegdotce. Kiedy pojawiły się już góry, jeziora, łąki pachnące soczystą trawą, miejsce pod fundamenty banków pachnących forsą i cisza umożliwiająca wsłuchiwanie się w cykanie szwajcarskich zegarków, przed Stwórcą stanął schludny Szwajcar.
– A gdzie mleko? – spytał.
Przywołany do porządku Bozia stworzył mleko.
– Napij się, Panie – obdarowany podsunął swemu dobroczyńcy cynowy kubek, wypełniony po brzegi.
– Świetne – Bozia odstawił kubek, zbierając się do powrotu do Nieba.
– Należy się dziesięć franków za poczęstunek. Inaczej nikt nie uwierzy, że jesteśmy w Szwajcarii – rozległ się przenikliwy szept.
Zacząłem od odległych kantonów, lecz to tylko dygresja. Proszę wyobrazić sobie, jakby wyglądało stworzenie Polski. W projekcie od samego początku miała to być kraina łagodności. Nawet wampirom wyrzynają się mleczne zęby; prezydencka Labuda sunie z dwórkami do Łazienek, żeby wpuścić do stawu ocalone przed świętami karpie: wpuszczone do brei stają się od razu karpiami w galarecie. W krainie łagodności nikogo nie dziwi, że Sejm jest okrąglakiem. Chodzi przecież o to, by uniemożliwić ataki zza węgła. Dowodem łagodności unoszącej się w powietrzu była także niedawna wypowiedź prymasa Glempa. Ponaglany i molestowany, zabrał głos w sprawie księgarni Antyk – wysypiska makulatury szerzącej nienawiść.