Archiwum Polityki

Bunt na galeriach

Okazuje się, że butik w galerii handlowej to nie zawsze złoty interes. Właściciele sklepów buntują się przeciw zbyt wysokim, ich zdaniem, czynszom w centrach handlowych. W ciągu ostatnich czterech lat w Polsce wybudowano kilkadziesiąt takich obiektów. Udało się warszawskiej Galerii Mokotów. Aby otworzyć tam sklep, trzeba zapisać się na długą listę oczekujących. W najmodniejszym w stolicy centrum handlowym czynsze za wynajem są rekordowe. Właścicielka 60-metrowego butiku z ubraniami płaci rocznie 150 tys. zł. Mimo to wychodzi na swoje, bo Galerię Mokotów odwiedza miesięcznie milion klientów, w tym młodzi, dobrze zarabiający. Niektóre centra nie przyciągają wystarczającej liczby klientów. Tymczasem ich właściciele, pewni sukcesu, obiecywali handlowcom kokosy i przed otwarciem wyśrubowali czynsze. Umowy zawarto na co najmniej 5 lat. Do mec. Pawła Rybińskiego z warszawskiej kancelarii prawnej specjalizującej się w tych sprawach zgłaszają się najemcy z Łodzi, Sosnowca, Katowic, Trójmiasta i Warszawy, którzy podpisali niekorzystne dla siebie umowy. Nie mogą wycofać się z interesu, bo będą musieli płacić olbrzymie kary umowne.

– Ci ludzie znają się na handlu, a nie na prawie – mówi Rybiński. Według niego drobni kupcy mogą coś osiągnąć, gdy działają razem. Eksperci są zgodni – im więcej będzie w Polsce wielkich galerii handlowych, tym taniej będzie można w nich otworzyć własny biznes.

Polityka 31.2004 (2463) z dnia 31.07.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama