Archiwum Polityki

Z ministra do Unii

Prof. Michał Kleiber, minister nauki i informatyzacji, a przede wszystkim wybitny uczony w dziedzinie mechaniki, informatyki stosowanej oraz metod komputerowych mechaniki, zapewne wygra konkurs na dyrektora Joint Research Center (Zjednoczonych Instytutów Badawczych) pozostawiając w pobitym polu około 160 kandydatów na to stanowisko. Instytucja ta zatrudnia około 2200 osób (w tym 1500 naukowców) i grupuje siedem placówek badawczych z Belgii, Niemiec, Holandii, Hiszpanii i Włoch. Ich zadaniem jest wsparcie naukowe dla powstających unijnych projektów i regulacji prawnych oraz prowadzenie własnych badań. Budżet tej placówki na lata 2003–2006 wynosi 1,05 mld euro. Kieruje nią obecnie Irlandczyk Barry McSweeney, biochemik kliniczny.

Szef Joint Research Center to ważna pozycja w strukturach władz Unii – ma rangę dyrektora generalnego i podlega komisarzowi do spraw badań. Jest to najwyższe merytoryczne stanowisko – po politycznym komisarza – zaoferowane nowym krajom członkowskim. Należałoby więc cieszyć się z sukcesu prof. Kleibera, ale w Warszawie rozeszły się pogłoski, że jego awans utrącili Polacy, którzy sami startują do innych unijnych stanowisk, a szczególnie Jan Truszczyński, wiceminister spraw zagranicznych. Sam Truszczyński powiedział nam: „To zupełny absurd. Zgłosiłem kandydaturę na inne stanowisko, nie wiem, czy się zakwalifikowałem do konkursu i kiedy on się zakończy”. Z kolei źródła unijne podają, że na wysokie stanowiska w Unii zgłosiło się poprzez Internet około tysiąca kandydatów i że Komisja UE, by uniknąć nacisków politycznych ze strony krajów członkowskich – powierza ocenę kandydatów niezależnej firmie, która przeprowadza testy menedżerskie.

Polityka 31.2004 (2463) z dnia 31.07.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama