W ferworze opóźnionych przygotowań do przyjęcia 16 tys. zawodników z 202 państw Grecy nie stracili głowy. Chcą wykorzystać igrzyska, aby przypomnieć światu o płaskorzeźbach z ateńskiego Partenonu. Kwestia ta od lat stanowi bolesną zadrę w stosunkach grecko-brytyjskich. Już w 1806 r., kiedy brytyjski minister lord Elgin nakazał załadować rzeźby na statki i przetransportować do Anglii, wielu jego rodaków uznało ten postępek za karygodny. Lord Byron w „Wędrówkach Childe Harolda” pisał: „...czego Turczyn, Got i czas nie zburzył/On zmógł; jak skały ojczystych wybrzeży/Twardy miał umysł i sercu nie służył/Ten, co myśl powziął i ręki swej użył/Aby Atenom zabrać ich ostatki” (tłum. A. Mickiewicz). W przypadku płaskorzeźb z Partenonu pragmatyzm i pazerność okazały się zbawienne dla sztuki o tyle, że dzięki opiece specjalistów z British Museum liczące 2,5 tys. lat rzeźby są dziś w znakomitym stanie. Na ateńskim Akropolu powstaje muzeum, które ma przygarnąć „marmury Elgina”. Na razie Brytyjczycy proponują... długoterminową dzierżawę.
Polityka
31.2004
(2463) z dnia 31.07.2004;
Ludzie i wydarzenia;
s. 14
Reklama