Tym razem Monika Olejnik wystąpiła w roli dla siebie niecodziennej – zamiast zadawać pytania – odpowiadała na nie, prezentując zgrabne uniki i wyjście z ciosem. Powiedziała m.in.:
• Czy politycy, którzy przychodzą na moje rozmowy, są masochistami? Pewnie trochę są, ale takie są wymogi radia. Mamy tylko dziesięć minut na rozmowę i w tym czasie trzeba wydobyć to co najważniejsze i dotrzeć do pointy. A politycy nie lubią odpowiadać na pytania, tylko mówić to, co chcą. Zaprosiłam kiedyś Romana Jagielińskiego i nie mogłam go powstrzymać.
• Przestałam zapraszać Andrzeja Leppera, ponieważ obrażał innych polityków i przekraczał dopuszczalne granice. Zrobiłam wyjątek dla pojedynku Lepper–Rokita, z którego Rokita wywiązał się świetnie, ale nie chciałabym go więcej słyszeć w podobnej roli, gdyż zszedł do poziomu, do którego nie powinien był zejść.
• Roman Giertych jest bardzo utalentowanym i pracowitym politykiem, dużo się uczy i ma przed sobą wielką przyszłość. Czy wierzy w to, co mówi? Na szczęście ma dopiero 32 lata i nie może kandydować w najbliższych wyborach prezydenckich.
• Czy po każdej kolejnej zmianie prezesa TVP muszą z ekranu, a może i z pracy, znikać pewni ludzie? Nie może tak być, że jeden i ten sam dziennikarz, nawet bardzo dobry, wczoraj bez umiaru krytykował prawicę, a dziś napada na lewicę. Nawet sami politycy lewicowi się z nich śmieją: Wczoraj jadł nam z ręki, a dziś nas kąsa.
• Czy popieram kobiety? Jestem przeciwna parytetom dla kobiet. Popieram osoby, które starają się być najlepsze w tym, co robią. Pani minister Jaruga-Nowacka zamiast skupiać się na gejach i lesbijkach, powinna walczyć o to, by kobiety nie musiały płacić za konieczne badania.
• Trudny charakter, owszem, mam, ale moje odejście z TVN najbardziej przeżył mój syn.