Drodzy Czytelnicy,
ostrzegamy: dodatku, który dołączamy do tego numeru „Polityki”, nie należy czytać razem z bieżącym wydaniem tygodnika, bo nie będzie kiedy. Radzimy odłożyć i zabrać ze sobą na urlopowy wyjazd.
To nieprawda – wiemy to po sobie – że letnie lektury muszą być wyłącznie lekkie i bez znaczenia. Przeciwnie, wakacje to jedyny moment, kiedy człowiek chciałby też nadrobić zaległości umysłowe z całego roku, oderwać się od bieżącej strawy medialnej i zawodowej, zastanowić nad sobą i światem, trochę odżywić i rozmasować obolały mózg. Proponujemy znaleźć sobie wygodne, zaciszne miejsce i przeczytać, choćby na raty, zbiór wybranych przez nas esejów, budowanych zwykle wokół najważniejszych książek i debat ostatniego czasu. Piszemy o tym, co dziś zajmuje i umysłowo podnieca historyków, socjologów, informatyków, ekonomistów, lekarzy, politologów, dziennikarzy, matematyków i innych kolegów-inteligentów. Dlatego, półżartem, nazwaliśmy nasz dodatek „Niezbędnikiem inteligenta”.
Szkoda urlopu na czytanie byle czego, a lektura ważnych, ciekawych i dobrze napisanych tekstów to przecież czysta przyjemność. Niezbędny dodatek do innych przyjemności wakacyjnych.
Udanego urlopu
Jerzy Baczyński
redaktor naczelny „Polityki”