Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Wielki powrót Pawlaka

W sprawie tworzenia rządu PSL stoi pod ścianą i nie ma się dokąd cofnąć. Tę niewygodną pozycję zawdzięcza Waldemarowi Pawlakowi, bo to on, nie zaś nominalny prezes, czyli Janusz Wojciechowski, jest dziś w tej partii głównym rozgrywającym. Przez lata Pawlak pozostawał w cieniu, ostatnio bardzo się ożywił i wszędzie go pełno.

Były premier, któremu doradzają Michał Strąk, Zbigniew Kuźmiuk i Zdzisław Podkański, całą pulę postawił na to, że prezydent oraz SLD pękną i zrezygnują z kandydatury Marka Belki jako premiera. Józefa Oleksego ludowcy byliby w stanie zaakceptować, zamiast Belki wolą wcześniejsze wybory.

My się sierpnia nie boimy – zapewnia Jan Bury, poseł PSL. – Latem jest na wsi dużo świąt ludowych, które są naturalną okazją do spotkań z wyborcami. W sierpniu natomiast są dożynki, które też świetnie możemy wykorzystać do kampanii.

Upór Pawlaka nie wynika z faktu, że chciałby przy okazji coś jeszcze dla wsi wytargować, lecz raczej z jego osobistych animozji; jak twierdzą koledzy, jest niezwykle pamiętliwy. Na liście tych, do których żywi głęboką urazę, jako pierwszy figuruje prezydent Kwaśniewski, do którego ma żal, że afera z Inter Arms w 1994 r. wybuchła nie bez jego udziału. Padł wtedy zarzut, że URM złożył w tej zaprzyjaźnionej firmie poważne zamówienie bez przetargu i Pawlak musiał odejść ze stanowiska premiera.

Dlaczego pretensje do SLD stałyby się mniej istotne, gdyby kandydatem na premiera miał być Oleksy? – Nie dlatego, że Pawlak ma obiecane stanowisko ministra spraw wewnętrznych i administracji, bo ten fotel oferują mu także Janik i Belka – słyszę w klubie SLD. Oleksy mógłby jednak Pawlaka dowartościować jako polityka, czego Belka nie zrobi.

Polityka 24.2004 (2456) z dnia 12.06.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama