Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Klocek w układance

Rozmowa z Michailem Saakaszwilim, prezydentem Gruzji

Maria Graczyk: – Błogosławieństwo patriarchy Katolikosa Eliasza II przyjął pan u stóp pomnika króla Dawida Budowniczego, który w XII w. zjednoczył Gruzję. Na początku lat 90. XX w. prezydent Zwiad Gamsachurdia też chciał osiągnąć taki cel. Jego polityka doprowadziła jednak do wojny domowej. Czy Gruzję można zjednoczyć?

Michail Saakaszwili: – Gruzja musi zostać zjednoczona, ale może się to odbywać jedynie krok po kroku i przede wszystkim dzięki rozwijającej się gospodarce. Naszym celem jest wzrost optymizmu ludzi i integracja z Europą. Jesteśmy klockiem w międzynarodowej układance i musimy postępować rozważnie. Mamy dosyć starych problemów do rozwiązania – jak chociażby obalanie lokalnych udzielnych książąt i watażków oraz odzyskanie wpływu na transport ropy naftowej (via Batumi).

Zbigniew Brzeziński zalicza Gruzję do euroazjatyckich Bałkanów. O wpływy w tym ważnym regionie od dawna zabiegali m.in. Rosjanie i Amerykanie. Czy tę batalię Moskwa przegrała?

Rosja pozostaje w tym regionie nadal bardzo wpływowa. Wbrew naszej woli ma na terenie Gruzji bazy wojskowe. Jesteśmy od Rosji uzależnieni ekonomicznie – dostarcza nam m.in. energię. Moskwa musi jednak podjąć decyzję, w jaki sposób chce wykorzystać swoje wpływy na Kaukazie. Jeżeli będzie nas zmuszała do wyboru między Rosją a Zachodem, wtedy my wybierzemy Zachód. Sądzę jednak, że prezydent Putin ma podejście pragmatyczne. Wszak nawet starzy rosyjscy nacjonaliści marzą bardziej o liberalnym imperium niż o takim, jakie znamy z przeszłości. Nawet oni rozumieją, że upieranie się przy starej polityce zaprowadzi ich na manowce. Również integracja europejska sprawia, że trwanie przy starych praktykach staje się nie do zaakceptowania.

Kreml zwykł tłumaczyć potrzebę utrzymania swoich baz wojskowych w Gruzji tym, że Tbilisi wspiera czeczeńskich bojowników.

Polityka 24.2004 (2456) z dnia 12.06.2004; Świat; s. 55
Reklama